Amerykanin przed sądem

Karl chciał dobrowolnie poddać się karze za wyrzucenie zwłok swojej matki do Wisły. Trwa proces dotyczący morderstwa Amerykanki

2023-06-27 14:09

Karl Pfeffer, 26-letni Amerykanin staje przed polskim sądem w sprawie o morderstwo własnej matki - Gretchen. Proces ciągnie się od grudnia ubiegłego roku i najwidoczniej oskarżony ma już dość… podczas wtorkowej rozprawy zawnioskował o dobrowolne poddanie się karze. Dokładnie jednak sprecyzował za co chce być skazany. Sędzia oddaliła jego wniosek.

Sprawa Karla bez mocnych dowodów 

Karl Pfeffer oskarżony jest o dwie rzeczy. Miał udusić swoją matkę Gretchen poduszką w mieszkaniu na Bielanach, poćwiartować jej zwłoki w łazience i w starannie przygotowanych, sześciu paczkach wywieźć do podwarszawskiego Nowego Dworu Mazowieckiego, gdzie zrzucił je z mostu do Wisły. Do tego po wszystkim miał wyczyścić konta bankowe matki z gotówki i uciec do USA. W akcie oskarżenia widnieją dwa czyny: morderstwo i kradzież pieniędzy. Od grudnia ubiegłego roku sędzia Agnieszka Domańska z Sądu Okręgowego w Warszawie próbuje dociec czy to wszystko prawda. Karl kilkukrotnie, w szokujący sposób, przyznał się do morderstwa, opowiadając nawet skrupulatnie jak tego dokonał. W sprawie wypowiadało się też kilku świadków, jednak za wiele te zeznania do śledztwa nie wniosły, a ciała Gretchen do dziś nie odnaleziono – mimo żmudnych poszukiwań z udziałem agentów FBI.

Karl chciał dobrowolnie poddać się karze

Karl miał przez ostatnie tygodnie dużo czasu na zapoznanie się z zebranym przez sąd całym materiałem dowodowym, a właściwie szeregiem poszlak. We wtorek, podczas rozprawy postanowił, że złoży wniosek o dobrowolne poddanie się karze. Sprecyzował jednak za co dokładnie chce być ukarany… - Nie postrzegam moich poczynań jako zbrodnie. Nie macie żadnych dowodów na to, że ja coś zrobiłem. Proszę sąd o wydanie wyroku ze zredukowaniem go do kary jedynie za pochowanie zwłok w Wiśle. Nie postrzegam tego jako zbrodnię w moich oczach. Są to jednak rozsądne oskarżenia – mówił Karl, odnosząc się do zarzucanego mu morderstwa. - To była napięta sytuacja w domu i prowokacja ze strony matki. Ja mogłem mieć przesadzoną reakcję na to. W innym przypadku moja matka byłaby teraz z nami. Przyznaję, że jestem odpowiedzialny za śmierć Gretchen ale nie potwierdzam bezpośredniego zamiaru morderstwa. Czułem się wtedy zagrożony. Mama mnie zastraszała, była dla mnie bardzo wkurzająca i aktywowała u mnie moje instynktowne reakcje – dodał oskarżony.

Karl nie ukradł pieniędzy matki, dla niego to był spadek

Potem Karl powiedział, że nie poddaje się karze za włamanie się do kont bankowych Gretchen i wypłacenie pieniędzy. - Nie rozumiem waszego prawa polskiego dotyczącego spadku. Nigdzie się nie włamałem. Po prostu miałem dostęp do kont – stwierdził.

Wniosek bez konsultacji z obrońcą

Jeśli sędzia przychyliłaby się do wniosku Karla, zostałby skazany na zaledwie 15 lat więzienia. Tak się jednak nie stało. - Karl złożył wniosek za późno. To nie powinno być na tym etapie postępowania i jest niezgodne z prawem. Nie konsultował tego ze mną w żaden sposób – powiedział w rozmowie z dziennikarzem „Super Expressu” mec. Grzegorz Roman, obrońca Karla Pfeffera.

Jest nowy świadek

Sędzia zaplanowała, że na kolejnej rozprawie, na początku lipca, strony będą mogły wygłosić już mowy końcowe. Adwokat oskarżonego zasygnalizował jednak, że w sprawie pojawił się nowy świadek mieszkający w Stanach Zjednoczonych, który może wnieść coś nowego do sprawy. Podczas kolejnego spotkania w sądzie sędzia zdecyduje zatem czy kontynuować postępowanie, czy kierować proces ku końcowi. Obecnie Karlowi grozi dożywocie.

Karl chciał dobrowolnie poddać się karze za wyrzucenie zwłok swojej matki do Wisły
Sonda
Czy Karl powinien zostać skazany na dożywocie za zabicie swojej matki?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki