Uwaga drastyczne szczegóły!

Karl „posprzątał” swoją matkę. Amerykanin opowiedział jak ćwiartował Gretchen

2023-03-14 9:28

Ja mój gniew przejawiam nie poprzez destrukcyjne zachowania, a poprzez sprzątanie. Więc posprzątałem moją matkę – tak w Sądzie Okręgowym Karl Pfeffer (26 l.) podsumował kilkugodzinną przerażającą szczegółami relację z procesu zamordowania swojej matki i rozczłonkowania jej ciała. Uprzedzamy, to nie są zeznania dla wrażliwych! Nawet adwokat oskarżonego Amerykanina nie wytrzymał...

Rozprawa zamieniła się w koszmar

Prowadząca ten szokujący proces sędzia Agnieszka Domańska nie zaplanowała na 13 marca przesłuchań żadnych świadków. Chciała odtworzyć wszystkie nagrania zebrane w toku postępowania. Także te dotyczące poszukiwań ciała Gretchen, które Karl miał wyrzucić w paczkach do Wisły w Nowym Dworze Mazowieckim. Oskarżony jednak szybko pokrzyżował te plany.

Karl mógł udusić gołymi rękami

- Trzeba być miłym i kurtuazyjnym. Trzeba mieć plan, gdy chce się kogoś zabić – rozpoczął 4,5 godzinny monolog Karl Pfeffer. Z każdym zdaniem szokował i przerażał coraz bardziej. Przyznał, że udusił matkę poduszką w jej sypialni w mieszkaniu na Bielanach. - Wcale to nie musiała być poduszka. Mogłem to zrobić gołymi rękami – stwierdził podnosząc z uśmiechem obie dłonie przed sobą. Podał dokładnie o której położył się spać, kiedy wstał i przeszedł do ćwiartowania i pakowania zwłok.

Amerykanin pociął matkę na sześć kawałków

- Kupiłem dużo folii malarskiej, taśmy i metalowej siatki, by zapakować poszczególne części ciała, których było sześć – dwie nogi, dwie ręce, tułów i głowa. Nie chciałem odcinać głowy od tułowia, żeby nie przerywać tych różnych połączeń z kręgosłupem. Musiałem to jednak zrobić – mówił oskarżony. Cegły, do obciążenia pakunków – ukradł. Pakowanie miało miejsce około 24 godziny od śmierci – sprecyzował. - Rozłożyłem folię malarską, pojedynczo wymyłem kawałki ciała pod prysznicem. Pozwoliłem żeby płyny odeszły. Krew z łazienki została spuszczona do kanalizacji. Nie było jej aż tak dużo – opisał Karl. Wszystkie okna w mieszkaniu były wtedy otwarte.

Ćwiartowanie to była dla niego "chwila szekspirowska" 

- W nocy temperatury były poniżej zera więc większość krwi była skondensowana. Kiedy przenosiłem części ciała były miękkie więc proces cięcia był relatywnie prosty. Cięcie kości przypomina cięcie drzewa. Wielokrotnie pracowałem przy cięciu drzewa więc mam doświadczenie – ciągnął przerażający wywód, przyprawiając zebranych na sali o mdłości. - Przeszedłem ten proces śmiejąc się i płacząc. Kiedy trzymałem jej głowę w ręku, miałem taką chwilę szekspirowską „Być czy nie być”. Ta scena była kłopotliwa i szalona. Nie zjadłem mojej mamy. To byłoby ohydne. Zapach nie był przyjemny – gdy to mówił, uśmieszek nie schodził mu z twarzy. A jego adwokat bladł. Poprosił o przerwę. - Dziękuję panu za ten wniosek – potwierdziła sędzia. Kolejna rozprawa w kwietniu.

Karl „posprzątał”matkę. Amerykanin opowiedział o morderstwie Gretchen
Sonda
Czy Karl powinien zostać skazany na dożywocie za zabicie swojej matki?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki