Spis treści
Wstrząsające szczegóły tragedii na Trasie Łazienkowskiej
Do tragicznego zdarzenia doszło w nocy 15 września 2024 roku. Volkswagen Arteon, prowadzony przez Łukasza Żaka, z impetem uderzył w Forda Focusa, w którym podróżowała czteroosobowa rodzina: Rafał P., jego partnerka Ewelina P. i dwoje dzieci. W wyniku zderzenia 37-letni Rafał P. poniósł śmierć na miejscu, a Ewelina P. oraz jej dzieci zostali ciężko ranni. Co więcej, sprawca wypadku, Łukasz Żak, uciekł z miejsca zdarzenia, zostawiając ciężko ranną 20-letnią pasażerkę i jednocześnie swoją ówczesną dziewczynę, Paulinę K., na pastwę losu.
Wstrząsające zeznania wdowy
Ewelina P., z trudem opanowując emocje, opowiedziała o tamtej feralnej nocy.
- Mam 38 lat. Do dnia wypadku zarządzałam restauracją. Obecnie nie jestem w stanie pracować ze względu na stan zdrowia. Nigdy nie byłam karana za składanie fałszywych zeznań – rozpoczęła swoje zeznania.
Wspomniała o beztroskiej atmosferze urodzinowej imprezy, na której spędziła dzień z rodziną.
- Pamiętam tamtą sobotę. Mieliśmy zaproszenie na 18. urodziny córki naszego przyjaciela – uroczystość odbywała się poza Warszawą. Byliśmy tam całą rodziną. Mąż zajmował się dziećmi, a ja miałam wreszcie możliwość odpocząć. Pojechaliśmy na imprezę w ciągu dnia. Dzieci biegały z pieskiem, śpiewaliśmy karaoke… Gdy zbliżała się godzina 21:00, postanowiliśmy wracać – relacjonowała.
Powrót do domu miał być spokojny. Rodzina, po odwiezieniu kuzynki, zmierzała na Grochów.
- Wiedzieliśmy, że to uroczystość poza Warszawą, dlatego – przy okazji – zdecydowaliśmy się odwieźć jednego z uczestników na Ursynów. Dzieci siedziały w fotelikach. Mój mąż, ze względów logistycznych, żeby przykryć dzieci kocem, usiadł pomiędzy nimi. Z przodu jechała kuzynka – mówiła Ewelina P. - Gdy odwieźliśmy kuzynkę, spojrzałam na tylne siedzenia – wszyscy już spali. Nie chciałam ich rozbudzać. Wróciliśmy na Grochów. Jechałam zgodnie z nawigacją. Posiadam prawo jazdy od 30. roku życia, prowadziłam świadomie. Jechałam prawidłowo, bez przekraczania prędkości – podkreśliła.
"Do domu zostało nam kilkanaście minut"
Moment wypadku jest dla Eweliny P. całkowicie wymazany z pamięci.
- Ostatni moment, który pamiętam, to zjazd na wysokości Rozdroża. Do domu zostało nam kilkanaście minut. Sam moment wypadku całkowicie mi się wymazał z pamięci – zeznała. Wspomnienia zaczęły wracać dopiero w szpitalu. -Pojedyncze obrazy zaczęły wracać dopiero później – pamiętam, jak ratownicy medyczni w karetce mnie rozbudzili i powiedzieli, że mieliśmy wypadek, a ja jadę do szpitala. Zaczęłam krzyczeć: „Co z moim mężem i dziećmi?”. Błagałam, żeby mi powiedzieli. Poprosili o numer telefonu do osoby, z którą mogą się skontaktować – mówiła łamiącym głosem.
Najbardziej wstrząsający moment nastąpił po operacji.
- Następne wspomnienie mam już po operacji – w niedzielę. Przy moim łóżku stali moi bliscy. Zapytałam: „Co z moim mężem i dziećmi?”. Nie odpowiedzieli. Czekali na psychologa, który miał mnie poinformować o śmierci mojego męża – te słowa wywołały falę wzruszenia na sali sądowej.
Łukasz Żak zasłania twarz!
W tym czasie Łukasz Żak, sprawca całego dramatu, siedział ze spuszczoną głową, zakrywając twarz rękami. Nawet nie spojrzał na cierpiącą kobietę, której życie zniszczył w jednej chwili.
Walka o powrót do normalności
Skutki wypadku dla Eweliny P. są katastrofalne.
- Spędziłam 6 tygodni w szpitalu. Miałam połamane wszystkie żebra. Przeszłam operację wątroby i śledziony. Miałam również połamany kręgosłup – obecnie mam 8 śrub i wkrętów, co powoduje ogromny ból każdego dnia – wyliczała. Jej walka o powrót do zdrowia jest długa i żmudna. - Dopiero od miesiąca mogę uczestniczyć w rehabilitacjach. Jestem pod stałą opieką kardiologów i ortopedów. Oprócz problemów fizycznych zmagam się także ze skutkami psychicznymi. Zarówno moje dzieci, jak i ja, byliśmy objęci terapią. Dzieci zakończyły leczenie, ja wciąż pozostaję pod opieką psychiatry i psychoterapeuty – dodała.
Trauma, jakiej doświadczyła rodzina, jest ogromna.
- Nie ukrywam, że to, co się wydarzyło, odcisnęło ogromne piętno na naszej rodzinie i zostawiło głęboką traumę. Dlatego też, na dzień dzisiejszy, nadal potrzebuję stałego wsparcia – zakończyła swoje zeznania Ewelina P.
Ewelina P. o stanie auta: "W pełni sprawny!"
Podczas rozprawy obrończyni Łukasza Żaka wyraziła współczucie dla Eweliny P., jednak zadała również pytanie dotyczące dopuszczenia Forda Focusa do ruchu. Sugerowano, że stan techniczny pojazdu mógł mieć wpływ na zdarzenie. Ewelina P. z całą stanowczością odparła te insynuacje, potwierdzając, że jej samochód był w pełni sprawny.