Pilna pomoc dla rodziny z Grochowa po tragedii na Trasie Łazienkowskiej. „Proszę o wsparcie”

i

Autor: Tadeusz Mróz, Pomagam.pl

PORUSZAJĄCA ROZMOWA

„Mieliśmy 10 minut do domu”. Wzruszająca relacja żony zmarłego Rafała. 37-latek zginął w wypadku na Trasie Łazienkowskiej

2024-11-14 21:55

W nocy z soboty na niedzielę (15 września) doszło do tragicznego wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Rozpędzone auto uderzyło w samochód, którym wracała do domu czteroosobowa rodzina. Rafał, 37-letni ojciec dwójki dzieci, zginął na miejscu. Jego żona, Ewelina, oraz dzieci zostali przetransportowani do szpitala. Dziś żona tragicznie zmarłego kibica Legii Warszawa dzieli się bolesnym świadectwem o tamtej nocy.

Tragiczny finał wypadku na Trasie Łazienkowskiej w Warszawie. Żona zmarłego Rafała zabrała głos

Ewelina z Rafałem tworzyli dom pełen miłości. Wspólnie wychowywali dwójkę dzieci, uczestniczyli w wydarzeniach lokalnej społeczności, chodzili na mecze Legii Warszawa. Rafał, aktywny kibic, chciał w niedzielę (15 września) ponownie zabrać dzieci na stadion. Sobota (14 listopada) miała być dla nich spokojnym, rodzinnym dniem, pełnym śmiechu i radości.

Żona zmarłego zgodziła się na rozmowę z dziennikarką TVN24. W programie „Czarno na białym”, który wyemitowano w czwartek (14 listopada) o godzinie 20:30, usłyszeliśmy wzruszającą opowieść kobiety, która straciła ukochanego. − Wracaliśmy z uroczystości rodzinnej. Posadziliśmy dzieci w fotelikach. Rafał usiadł z tyłu, pomiędzy nimi. W trakcie podróży zasnął, nie chciałam go budzić, chciałam, żeby się wyspał − opowiada kobieta w TVN24.

Do wypadku doszło na wysokości stadionu Legii Warszawa, zaledwie dziesięć minut od domu małżeństwa. Jak mówi Ewelina podczas rozmowy z dziennikarką TVN24, byli o krok od tego, by spokojnie położyć dzieci spać i zakończyć dzień. Niestety, chwile te zostały brutalnie przerwane przez rozpędzony pojazd prowadzony najprawdopodobniej przez Łukasza Ż. (26 l.). W wyniku zderzenia Rafał stracił życie na miejscu, a Ewelina wraz z dziećmi trafili do szpitala.

Przebudziłam się dopiero w szpitalu. Nie pamiętam czy to była niedziela, czy poniedziałek. Nie pamiętam pierwszego półtora tygodnia. Jak zaczęłam być świadoma, zapytałam o rodzinę. Od psychologa dowiedziałam się o mężu − mówi dalej.

Bliscy rodziny nie czekali chwili dłużej. Tuż po tragedii utworzyli zbiórkę na pomoc finansową dla Eweliny i jej dzieci. W tych trudnych chwilach każda złotówka ma dla nich ogromne znaczenie. – Każdemu, kto nas wspiera, jestem wdzięczna. Te pieniądze pozwolą nam próbować wrócić do normalności, stworzyć dla dzieci spokojną codzienność – mówi Ewelina w TVN24. W internetowej skarbonce znalazło się ponad 420 tys. złotych.

Choć wiele osób na miejscu żony Rafała żywiłoby gniew do sprawcy tragedii, kobieta mówi jednak o swoim ogromnym smutku. Czuje żal, że młody kierowca swoją bezmyślnością skrzywdził tak wielu ludzi. – Chciałabym spojrzeć mu w oczy. Chciałabym, żeby zrozumiał, że skrzywdził nie robota, a człowieka. Chciałabym, żeby zobaczył moje oczy, które cały czas się szklą. Chciałabym, żeby zdał sobie sprawę, że skrzywdził wielu ludzi, bo nas jest ogrom, i wszyscy cierpią po stracie mojego Rafałka − podsumowała w rozmowie z dziennikarką TVN24.

Łukasz Ż. po wypadku na Trasie Łazienkowskiej zadzwonił do matki ofiary. "Uciekam do Hiszpanii"
Sonda
Czy wspierasz internetowe zbiórki?
Krystyna, 78 lat. Nauczycielki życia
Nauczycielki życia

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki