Mieszkańcy i sąsiedzi z ul. Długorzecznej przemaszerowali w sobotę w lokalnym proteście. Chcieli zwrócić uwagę władz stolicy na poziom niebezpieczeństwa, na jakie narażeni są w tym miejscu piesi. To droga wewnętrzna, gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 20 km/h., ale mało który kierowca stosuje się do tej zasady. Gdy na Płochocińskiej tworzy się korek, nawigacja kieruje kierowców właśnie na Długorzeczną. I rozpędzone auta mkną osiedlową uliczką.
- Mieszkańcy walczą o zmianę organizacji ruchu lub ustawienie w tym miejscu spowalniaczy. Na razie bez skutku, ale czas to zmienić - mówi radna miasta Anna Auksel-Sekutowicz, która ujęła się za mieszkańcami tej części Białołęki. - Tu w pobliżu jest plac zabaw, ludzie z dziećmi idą do supermarketu, a samochody pędzą jak autostradą. Tak nie może być! - denerwuje się Marcin Mroczek (37 l.), który z żoną Agnieszką (33 l.) i dziećmi często jeździ tu rowerem.
Zobacz: Spłonął w seicento po zderzeniu z ciężarówką.