Nie wiadomo jaki był powód jego śmierci. W dniu pogrzebu nie było jeszcze wyników sekcji zwłok. Wiceburmistrz wrócił z pracy, bolała go głowa i następnego dnia już się nie obudził. Piotra Żbikowskiego żegnał na Powązkach Wojskowych tłum radnych, burmistrzów, urzędników i mieszkańców, z którymi współpracował i którym pomagał. Żegnał go m.in. Bronisław Komorowski, który stwierdził, że to Piotrowi zawdzięcza zdrowie, a być może nawet życie.
- Gdy w covidzie było już ze mną naprawdę bardzo źle i gdy w końcu z Suwalszczyzny przewieziono mnie do szpitala w Warszawie, okazało się, że to dzięki Piotrowi, który pomógł wszystko zorganizować. Dziękuję i żegnaj przyjacielu - powiedział były prezydent RP, stojąc przy urnie z prochami Piotra Żbikowskiego.
- Piotr żył dla ludzi i zawsze był blisko nich. Potrafił słuchać i był dla wielu nieocenionym wsparciem, mentorem i przewodnikiem. Zawsze uśmiechnięty, pełnym radości życia. Jego pogoda ducha i optymizm były zaraźliwe - przyznała wiceprezydent Warszawy Renata Kaznowska.
Wielu żałobników mówiło, że nie wiedziało o tym, jak wiele Piotr Żbikowski w Warszawie zrobił, jak wiele inicjatyw zrealizował. To tylko świadczy o jego skromności i bezinteresowności. Jego pasją była historia i lotnictwo, przyczynił się do upamiętnienia wielu znaczących osób.
Burmistrz Pragi-Południe przypomniał w skrócie jego życiorys, od studiów na polonistyce, pracy dziennikarskiej, przez działalność polityczną i samorządową. Nazwał go "współczesnym człowiekiem renesansu, człowiekiem wielu talentów, umiejętności i pasji".
- Myśląc „Piotr”, myślimy „Ochota”, a szczególnie Rakowiec, który kochał całym sercem. Choć zawodowo związany z Pragą, każdego dnia wracał do swojej ukochanej Ochoty — miejsca, które było jego domem, azylem i źródłem siły - mówiła wiceprezydent Kaznowska w imieniu prezydenta Rafała Trzaskowskiego.
Z kolei przedstawicielka stowarzyszenia lotników poprosiła, by pomyśleć o Piotrze, gdy zatrzymamy się np. przy tablicy pamiatkowej na pl. Zawiszy, albo przy pomniku lotnika.Piotr Żbikowski został pochowany w alejce tuż przy zasłużonych lotnikach. Żegnał go m.in. utwór The Sound of Silence.
- To nie jest tylko pożegnanie, to także podziękowanie, że był z nami. Zmarł nagle - to cios dla nas, wciąż żyjących, ale dla niego łaska - nie cierpiał. Patrzy na nas teraz i cieszy się, słysząc jak dobrze o nim mówimy. A może odszedł, bo gdzieś tam w niebie zwolnił się jakiś etat burmistrza... - zażartował na mszy pożegnalnej ksiądz.