ŚMIERDZĄCA praca w Polsce

i

Autor: Dreamstime Ile zarabia śmieciarz, szambiarz i balsamista zwłok?

Podwyżki są nieuniknione. Warszawiacy zapłacą więcej za śmieci

2018-11-20 4:32

Odbiór śmieci ze stolicy systematycznie drożeje. W 2017 roku miasto płaciło firmom odbierającym odpady niecałe 400 mln zł, w tym roku kryzys zaczął się już w sierpniu. Zarezerwowane na ten rok 400 mln zł się skończyły, ratusz musiał zatem dołożyć pieniędzy. A w przyszłym roku będzie jeszcze drożej. Podwyżka opłat wydaje się nieunikniona!

W budżecie na 2019 rok zaplanowano na gospodarkę odpadami 622 mln zł. Przy czym wpływy z opłaty od mieszkańców mają wynieść „tylko” 567 mln zł. Czy zatem będzie podwyżka opłat za śmieci? - To już będzie pytanie do nowego prezydenta i nowej Rady Warszawy – mówi rzecznik ratusza Agnieszka Kłąb. Rafał Trzaskowski, który w czwartek zostanie zaprzysiężony na prezydenta stolicy, w kampanii nie przewidywał podwyżki tych opłat. Ale w dłuższej perspektywie wydaje się ona nieunikniona. 

- Od 1 stycznia będzie obowiązywał nowy system segregowania odpadów. Wzrost wydatków jest m.in. związany z tym, że trzeba zapewnić nowe pojemniki oraz wdrożyć nowe przepisy przeciwpożarowe na instalacjach związanych z przetwarzaniem odpadów – wyjaśnia wiceprezydent Warszawy Michał Olszewski. Ratusz przewiduje zatem przedstawienie w przyszłym roku Radzie Warszawy bilansu wpływów i wydatków związanych ze zbiórką odpadów. - To, o ile ewentualnie może wzrosnąć opłata, będzie też wynikało z cen ofert złożonych w przetargu na odbiór odpadów – zastrzega wiceprezydent. A to będzie wiadomo na początku grudnia. Do 30 listopada firmy mają czas na składanie ofert.

Początkowo ratusz chciał od 1 stycznia powierzyć odbiór śmieci z całego miasta Miejskiemu Przedsiębiorstwu Oczyszczania. Jednak po Nowym Roku MPO przejmie ten obowiązek tylko tymczasowo. A wybrane w przetargu firmy będą miały 3 miesiące na wdrożenie się. W tym roku MPO awaryjnie przejęło usługę na Mokotowie po rozwiązaniu umowy z Lekaro.

Czytelnicy regularnie informują nas o bałaganie w tej dzielnicy. W śmietnikowych altanach przy Wiktorskiej i Dąbrowskiego odpady walają się jak na wysypisku. Sterty worków, butelki, stare szmaty i reszty jedzenia a między tym przemykające szczury. - Kiedyś to była piękna okolica. Teraz jest tylko jedno określenie: slumsy. Niedługo będziemy mieli tu epidemię! – denerwuje się Barbara Kaszubska (72 l.), mieszkanka kamienicy przy ul. Wiktorskiej.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki