Warszawa. W kajdankach na pogrzebie synka. Jest komentarz prokuratury
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe wszczęła śledztwo w sprawie śmierci czteromiesięcznego Oskara B., o czym poinformowała w komunikacie w sobotę, 21 czerwca. Dziecko trafiło do rodziny zastępczej po tym, jak jego matka została zatrzymana przez policję na polecenie sądu. Jak informują śledczy, zatrzymanie było związane z koniecznością doprowadzenia kobiety do zakładu karnego.
Zatrzymanie matki Oskara i jego trzyletniej siostry zmusiło służby do zapewnienia dzieciom opieki.
- Sytuacja w ich miejscu zamieszkania nie pozwalała na pozostawienie ich pod opieką osób tam przebywających – wyjaśnia prokurator Karolina Staros, rzeczniczka Prokuratury Rejonowej Warszawa-Praga Południe.
Prababcia dzieci nie mogła się nimi zająć, ponieważ opiekowała się dwiema dorosłymi osobami. Ojciec dzieci, poszukiwany przez policję, odmówił przyjazdu do domu. W tej sytuacji policjanci poinformowali Warszawskie Centrum Pomocy Rodzinie o konieczności zapewnienia dzieciom opieki.
- Dzieci zostały umieszczone w doświadczonej rodzinie zastępczej, gdzie otrzymały prawidłową opiekę – zapewnia prokuratura.
Śmierć Oskarka i śledztwo
19 maja doszło do tragedii. Czteromiesięczny Oskar zmarł w rodzinie zastępczej. Mężczyzna opiekujący się chłopcem, przeszkolony w zakresie ratownictwa medycznego, podjął reanimację, gdy zauważył, że dziecko nie daje oznak życia. Na miejsce wezwano pogotowie ratunkowe, ale nie udało się uratować chłopca.
Prokuratura Rejonowa Warszawa-Praga Południe wszczęła śledztwo w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci małoletniego Oskara B. Sekcja zwłok wykazała cechy niewydolności krążeniowo-oddechowej, ale nie ujawniła śladów obrażeń ani treści pokarmowej w drogach oddechowych. Biegli przeprowadzają dalsze badania, aby ustalić przyczynę zgonu.
Sejmowa komisja zajmie się sprawą śmierci dziecka
Komenda Stołeczna Policji (KSP) oświadczyła, że zatrzymanie matki dzieci było konieczne, prawnie uzasadnione i zrealizowane zgodnie z obowiązującymi przepisami. Policja zaprzeczyła doniesieniom, jakoby przyczyną odbywania kary pozbawienia wolności przez matkę chłopca były niezapłacone mandaty. Jak wyjaśnił rzecznik KSP mł. insp. Robert Szumiata, chodziło o oszustwa finansowe.
- Ze względu na małe dzieci czynności prowadzono w sposób mający maksymalnie ograniczyć jakiekolwiek negatywne skutki - czytamy na profilu KSP na platformie X.
Policja podkreśliła, że zakończyła swoje czynności z zatrzymaną na doprowadzeniu jej do zakładu karnego i nie ma związku z jej udziałem w pogrzebie dziecka. Zaapelowano o rzetelność w przekazie informacji i niewykorzystywanie tragedii do ataków politycznych.
Sprawą ma się zająć sejmowa Komisja do Spraw Dzieci i Młodzieży. Jej przewodnicząca Monika Rosa zapowiedziała zwołanie posiedzenia komisji w przyszłym tygodniu.