Jacek Wojciechowicz

i

Autor: Marcin Smulczyński

Nie pozwoliłem się sprzedać

2016-09-12 14:10

Odwołany w ubiegłym tygodniu wiceprezydent Warszawy Jacek Wojciechowicz mówi „Super Expressowi” o prawdziwych powodach dymisji, politycznym parasolu ochronnym oferowanym mu przez władze PO i o odrzuceniu propozycji objęcia funkcji prezesa spółki Tramwaje Warszawskie.

Czy Pani prezydent powinna podać się do dymisji po aferze reprywatyzacyjnej?

Proszę o to pytać panią prezydent.

A co Pan by zrobił na jej miejscu?

Były różne scenariusze wyjścia z tej sytuacji. Pani prezydent wybrała dymisje współpracowników.

Niesłusznie?

Wiceprezydent Jóźwiak niech mówi o sobie. Ja nigdy nie nadzorowałem sprawy reprywatyzacji. Zajmowałem się architekturą, komunikacją i inwestycjami.

I właśnie za złe wykonanie inwestycji w tym roku, za jednocyfrowy wynik za półrocze został Pan odwołany.

Odwołanie mnie w kontekście afery jest po prostu nieuczciwe. Inwestycje to był tylko pretekst.

Ale dostał pan propozycję płynnego przejścia z wiceprezydenta na prezesa spółki Tramwaje Warszawskie i odrzucił ją… Dlaczego?

Tak to prawda. Od razu odmówiłem pani prezydent przyjęcia tej propozycji. Stanowisko prezesa spółki za cenę przyznania się do udziału w aferze reprywatyzacyjnej? Pani żartuje. To tak jakbym się sprzedał! Trzeba mieć zasady i honor.

Ale Hanna Gronkiewicz-Waltz dzień po ogłoszeniu tych dymisji przyznała, że docenia Pana umiejętności. „Jeśli ktoś nie radzi sobie z wydawaniem miliardów złotych na inwestycje, to nie znaczy, że nie może pracować gdzie indziej” stwierdziła...

Przez 10 lat w ratuszu wydaliśmy na nadzorowane przeze mnie inwestycje blisko 20 miliardów złotych, dokończyliśmy I linię metra, oddaliśmy część II linii, stoi Most Północny, centrum nauki Kopernik i wiele innych które warszawiacy widzą na co dzień. I jakoś wtedy ogarniałem te 20 miliardów... W 2016 roku wynik na półrocze nie odbiega istotnie od lat poprzednich. A kłopoty wynikają m.in. stąd, że prawie 200 mln zł mamy zarezerwowane na tereny pod węzeł Marsa i ul. Prostą i nie możemy ich wypłacić, bo ludzie odwołują się od decyzji. A drogi są już dawno gotowe.

To komu Pan przeszkadzał w ratuszu i dlaczego? Schetynie? Halickiemu?

No cóż, kierownictwo mazowieckiej Platformy nigdy nie patrzyło na mnie życzliwie. Chcieli mieć swojego człowieka, który będzie „zabezpieczał interesy partii” w ratuszu. Wówczas byłby nade mną rozpostarty polityczny parasol ochronny. Ja uważałem, że wiceprezydent ma służyć miastu a nie politycznym rozgrywkom. I tak rozumiem prawdziwy powód odwołania mnie po 10 latach pracy w urzędzie miasta. Inwestycje, to był tylko pretekst do pozbawienia mnie możliwości realizowania planów dotyczących politycznej przyszłości.

Nie jest tajemnicą, że ma Pan swoje „szable” wśród radnych miasta? Czy po Pana odejściu możliwy jest jakiś rozłam w PO w Radzie Warszawy?

Ja nigdy nie działałem na szkodę PO i nie zamierzam tego robić. Co nie znaczy, że nie chciałbym mieć wpływu na to, by Platforma funkcjonowała inaczej niż do tej pory.

Z czego po tych 10 latach pracy w mieście jest pan najbardziej dumny?

Ze wszystkich inwestycji, z przygotowań miasta do euro 2012 za co odpowiadałem, z nowoczesnej komunikacji publicznej i przekształcania poprzemysłowej Woli w prawdziwe miejskie city. To była moja decyzja, by granicę wysokiej zabudowy przesunąć z al. Jana Pawła II na Towarową.

Nie dokończy Pan jednak swojego pomysłu zwężenia Marszałkowskiej i budowania przejść naziemnych w Al. Jerozolimskich przy Dworcu Centralnym. Ostatnio zbierał pan za to ostre krytyczne komentarze warszawiaków...

Centrum miasta ma określoną pojemność tak jak do litrowej butelki nie wleje się 10 litrów wody tak do centrum miasta nie wjadą wszystkie samochody. Proszę sobie przypomnieć Krakowskie Przedmieście 15 lat temu: szeroka ulica ze sznurem samochodów i przechodnie przemykający pod budynkami na ciasnych chodnikach. Dziś ta ulica żyje. Chcemy w ten sposób ożywić Marszałkowską. Al to proces na lata, wszystko to można zrobić dopiero po wybudowaniu obwodnic i dokończeniu II linii metra.

Dlaczego nie odwołał pan inżyniera ruchu Janusza Galasa, jednego z najbardziej krytykowanych urzędników w mieście?

Bywało że się z nim nie zgadzałem i zmieniałem jego decyzje. Ale to fachowiec z olbrzymią merytoryczną wiedzą.

Kto, Pana zdaniem, powinien być kandydatem Platformy na prezydenta Warszawy?

A jest Pani pewna, że będą bezpośrednie wybory prezydenta Warszawy?

Zakładam, że prędzej czy później tak. A więc Rafał Trzaskowski czy Tomasz Siemoniak?

Trudny wybór…

A Ewa Kopacz czy Małgorzata Kidawa-Błońska?

Nie dam się wciągnąć w ten ranking popularności (śmiech).

Więc najlepszym kandydatem byłby Jacek Wojciechowicz?

Znam też parę innych osób dobrze zorientowanych w sprawach miasta.

Co teraz Pan będzie robił?

Kilka dni odpocznę. Nie mam gotowego scenariusza.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki