Hanna Gronkiewicz-Waltz vs. Jacek Sasin. Ostatnie starcie kandydatów

2014-11-27 0:59

Kampania na finiszu. Hanna Gronkiewicz-Waltz (62 l.) i Jacek Sasin (45 l.) szykują się do niedzielnej dogrywki. Wczoraj otrzymali wsparcie od dwóch przegranych pierwszej tury - lider WWS Piotr Guział (39 l.) poparł kandydata PiS, Andrzej Rozenek (45 l.) ogłosił, że zagłosuje na obecną prezydent. A "Super Express" zorganizował ostatni pojedynek kandydatów na prezydenta Warszawy! Hanna Gronkiewicz-Waltz i Jacek Sasin stoczyli go, choć się nie spotkali. Zadali sobie pytania za naszym pośrednictwem. Spisaliśmy odpowiedzi i wyszła z tego debata, której... nie było.

Jacek Sasin: - W poprzedniej debacie powiedziała pani, że chce, by Warszawa konkurowała z Wiedniem i Berlinem. Czym konkretnie? Na razie przoduje w rankingach korków...

Hanna Gronkiewicz-Waltz: - Przede wszystkim standardem życia i wygodą dla mieszkańców. Na pewno również ciekawymi propozycjami kulturalnymi, ofertą dla turystów i przyjazną, otwartą atmosferą.

H.G.-W.: - Napisał pan w ankiecie "Masz głos, masz wybór", że chce pan likwidować szkoły w Śródmieściu. Dlaczego?!

J.S.: - To nieporozumienie. Nieprecyzyjność odpowiedzi na to pytanie wynikała z tego, że żaden z wariantów podanych w tej ankiecie nie oddawał tego, co ja bym chciał zrobić. Można było wybrać albo likwidację szkół w Śródmieściu i budowę ich tam, gdzie przybywa uczniów, albo organizowanie transportu uczniów między szkołami. Ja wybrałem pierwszy wariant, pani prezydent drugi. Doprecyzowuję więc. Ja chcę budować szkoły i przedszkola tam, gdzie potrzeba. Na pewno nie godzę się na likwidację żadnej renomowanej szkoły w centrum.

J.S.: - Czy ma pani jakiś pomysł na pomoc mieszkańcom, którzy zostają wyrzuceni z domów, bo kolejne kamienice są reprywatyzowane, a nowi właściciele bezdusznie podnoszą czynsze?

H.G.-W.: - Jestem pierwszym prezydentem Warszawy, który zauważył ten problem. To na mój wniosek została kilka lat temu przyjęta uchwała, zgodnie z którą podnieśliśmy takim osobom kryterium dochodowe i łatwiej im otrzymać mieszkanie od miasta. 1600 rodzin, które straciły dach nad głową w wyniku reprywatyzacji, otrzymało od nas mieszkania komunalne.

H.G.-W.: - A gdzie konkretnie miałby powstać Łuk Triumfalny, którego pan się domaga?

J.S.: - Nie wiem! Ja na razie popieram ideę upamiętnienia ważnego historycznego momentu w dziejach Warszawy i Polski, jakim jest Bitwa Warszawska 1920 roku. Łuk Triumfalny powstałby nie za pieniądze z budżetu miasta, a z funduszy ze zbiórki publicznej. Projekt powinien być wyłoniony w plebiscycie. Lokalizację wybiorą mieszkańcy.

Zobacz: ZUS wydaje nasze emerytury! Na pensje, remonty, wyjazdy zagraniczne urzędników idą miliardy!

J.S.: - Czy jest pani w stanie wymienić choć jedną, nie opóźnioną inwestycję, wartą ponad 50 mln zł?

H.G.-W.: - Mogę wymienić bardzo wiele, począwszy od I linii metra poprzez remont Krakowskiego Przedmieścia, które PiS pozostawił rozkopane, czy oczyszczalnię ścieków Czajka. Do tego można dodać przedszkola, żłobki, ulice, sygnalizacje świetlne, tramwaj na Tarchomin. Przez ostatnie cztery lata na inwestycje w Warszawie wydaliśmy 34 mld zł. Jeśli zaś chodzi o opóźnienia, to mając świadomość możliwości ich wystąpienia zapisujemy w kontraktach z wykonawcami kary umowne.

H.G.-W.: - A dlaczego chce pan budować metro metodą odkrywkową, której już się nie stosuje?

J.S.: - Może to metoda bardziej uciążliwa, ale tańsza. Jeśli dzięki temu udałoby się zaoszczędzić około 30 proc. kosztów inwestycji, czyli nawet miliard złotych, to ja chętnie za te pieniądze budowałbym żłobki, przedszkola i mieszkania komunalne. Chcę kontynuować budowę metra, ale nie kosztem innych potrzeb mieszkańców. A można budować taniej niż pani to robiła do tej pory.

J.S.: - Dlaczego miasto zapłaciło za II linię metra 300 mln zł więcej niż było to zapisane w kontrakcie?

H.G.-W.: - To jest kwestia dodatkowych prac, które nie były ujęte w kontrakcie, a wynikły w czasie budowy metra. Takie działanie przewiduje ustawa o zamówieniach publicznych.

H.G.-W.: - Nie chce pan tęczy na pl. Zbawiciela i palmy na rondzie de Gaulle'a. W czym one panu przeszkadzają?

J.S.: - Nie spalę tęczy i nie potnę na kawałki palmy! Dziwię się tylko, że pani prezydent zadaje takie pytania, jakby palma, łuk i tęcza były najważniejszymi problemami w Warszawie. Jestem zszokowany. Ale odpowiadam. Palma to nie moja estetyka, ale jeśli mieszkańcy chcą, to niech sobie będzie. Natomiast tęcza na pl. Zbawiciela zbyt dziś antagonizuje mieszkańców, by ją w tym miejscu zostawić. Dlatego byłbym za zlikwidowaniem tej instalacji lub przeniesieniem jej w inne miejsce.

ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki