Podpalacz terroryzuje mieszkańców
Nieustalony dotąd podpalacz bezkarnie grasuje po okolicy, podpala domy, stodoły i pomieszczenia gospodarcze rzucając na obiekty tzw. „mołotowy” - wypełnione cieczą łatwopalną butelki, z palącą się przy szyjce szmatą lub papierem. Nigdy nikt go nie widział, ale jego dzieła w postaci zgliszczy budynków, nadpalonych i spalonych domów szczególnie można zobaczyć na ulicy Zacisznej. To tutaj 6 lipca po południu furiat podpalił dwa domy. Na szczęście mieszkańcy ujawnili szybko palące się drewniaki i uszli z życiem.
– Byłam z rodziną w domu kiedy usłyszałam trzask na dachu, jakby ktoś czymś rzucił – opowiada anonimowo mieszkanka ulicy Zacisznej. - Gdy wybiegliśmy z domu cały dach stal już w ogniu. Nie było czasu na ratowanie czegokolwiek, bo ogień szalał wszędzie. Na pewno nasz dom ktoś podpalił – zapewnia przestraszona kobieta.
Kilka godzin po ugaszeniu pierwszego pożaru, nieznany sprawca podpalił dom dwieście metrów dalej. Dzięki czujności domowników szybko wezwano straż i na szczęście pożar stłumiono w zarodku.
– Ja pierwsza zaczęłam gasić narożnik domu – opowiada pani Helena (72 l). - Dotkliwie poparzyłam sobie obie nogi. Jestem pewna, że pożar u nas to dzieło tego samego podpalacza. Boimy się, że wróci i skończy to, co zaczął - słyszymy.
"Nie jesteśmy pewni, czy przeżyjemy kolejną noc"
Tylko na ulicy Zacisznej na sześciu posesjach widać zgliszcza i nadpalone budynki. Ich właściciele zamieszkali gdzieś u rodzin czekając na schwytanie piromana.
– To straszne, co się tu dzieje. Nie jesteśmy pewni, czy przeżyjemy kolejną noc – mówi Jacek K. (32 l.). – Proszę zobaczyć popioły na tamtych podwórkach, to dzieło tego wariata z zapałkami – pokazuje miejsce po stodole.
– Prowadzimy śledztwo w sprawie pożarów pod kątem zagrożenia zdrowia, życia i strat w mieniu – informuje Adrian Wysokiński z Prokuratury Rejonowej w Siedlcach. – Na tym etapie nie mogę jeszcze nic więcej powiedzieć. Badamy ciecz zabezpieczoną na miejscu jednego z pożarów – dodaje.