Praga-Północ: Dwa pożary na jednej ulicy. Tej samej nocy! Policja nie wyklucza podpaleń

2019-01-23 13:08

Doszczętnie spalony samochód i altana śmieciowa, a chwilę później pożar w kamienicy. Wszystko w bardzo niewielkiej odległości od siebie i niemal w tym samym czasie.

Najpierw spłonęła altana śmietnikowa przy ul. Łochowskiej 41, kilka sekund później doszczętnie spalił się samochód obok. Niedługo potem ogień zajął klatkę schodową w kamienicy przy Łochowskiej 31. Dzisiejsza noc w okolicach bazyliki na Pradze-Północ była wyjątkowo niespokojna.
- W środę o godzinie 2.20 dotarło do nas zgłoszenie o pożarze altany śmietnikowej przy Łochowskiej 41. Altana wraz ze znajdującymi się w niej odpadami oraz jej zadaszenie kompletnie spłonęły. Spalił się też doszczętnie zaparkowany obok volkswagen transporter. Dwie godziny później, o godz. 4.20, niecałe 100 m od pierwszego pożaru, przy ul. Łochowskiej 31 spłonęła klatka schodowa w kamienicy pod tym adresem – relacjonuje Paulina Onyszko z praskiej policji.

W obu pożarach w sumie brało udział aż 6 jednostek straży pożarnej. Na szczęście w żadnym z nich nikt nie ucierpiał. Z trzypiętrowej kamienicy przy Łochowskiej 31 został ewakuowany tylko 31-letni mężczyzna, któremu na miejscu udzielono pierwszej pomocy. Do tragedii było jednak blisko. Mimo, że w budynku przy Łochowskiej 31 tylko dwa mieszkania zajmują lokatorzy, a reszta to pustostany, to miejsce jest znane z tego, że zamieszkują je bezdomni. W tym czasie jednak niemal nikogo w kamienicy nie było.
Co było przyczyną nocnych pożarów na Pradze-Północ?
- Nie wykluczamy podpalenia. Jesteśmy w trakcie ustalania przyczyn tych pożarów. Na miejscu były wykonywane czynności z biegłym z zakresu pożarnictwa i jego opinia będzie decydująca. Przesłuchaliśmy również na razie dwóch świadków, ustalamy oczywiście kolejnych – dodaje komisarz Onyszko.
Nie obyło się niestety bez strat materialnych. Oprócz spalonej altany oraz klatki schodowej, już wiadomo, że dość poważnie ucierpiał finansowo właściciel spalonego samochodu.
- Elektronarzędzia, które znajdowały się w spalonym volkswagenie, jego użytkownik, czyli syn właściciela wycenił na 10 tys. zł. Na razie nie wiadomo ile wynoszą straty ogółem – narzędzi i samochodu, ale śmiało można powiedzieć, że kilkadziesiąt tysięcy – mówi Paulina Onyszko.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki