Prawdziwa makabra! Policjanci odnaleźli pięć zmasakrowanych ciał. Bandyci torturowali swoje ofiary

i

Autor: Tygodnik „Świat”, nr 7/1922 Prawdziwa makabra! Policjanci odnaleźli pięć zmasakrowanych ciał. Bandyci torturowali swoje ofiary

ZBRODNIA SKOLIMOWSKA

Prawdziwa makabra! Policjanci odnaleźli pięć zmasakrowanych ciał. Bandyci torturowali swoje ofiary przed śmiercią

2023-02-06 5:01

Śledczy otrzymali krótki telefonogram o makabrycznej zbrodni, do której doszło z Skolimowie. Na miejscu odnaleziono pięć zmasakrowanych ciał. Ofiary miały połamane ręce, nogi, rany postrzałowe, ślady kłucia nożem lub sztyletem. Skolimowską tragedię przeżyły cztery osoby, jak? To było szczęście graniczące z cudem! Materiał pojawił się w całości na stronie „Historia i Tradycja” polskiej policji.

Skolimów. Pięć zmasakrowanych ciał w domu Stanisława Regla

5 lutego 1922 roku śledczy z Piaseczna otrzymali zgłoszenie o makabrycznej zbrodni w domu Stanisława Regla w Skolimowie. Na miejscu odnaleziono zwłoki 58-letniego Antoniego Regla, 19-letniej Zofii Reglówny, 42-letniego Piotra Winiarka, 44-letniego Michała Orzechowskiego oraz 42-letniego Aleksandra Kraszewskiego.

Zwłoki Antoniego i Zofii nosiły ślady tortur. Mężczyzna miał połamane ręce i nogi oraz liczne rany po silnych uderzeniach na całym ciele. Zginął w wyniku postrzału w głowę. Nad młodziutką kobietą również się znęcano. Przed śmiercią była bita kijem i krzesłem. Miała rany kłute. Na koniec dwukrotnie strzelono jej w głowę. Pozostałe ofiary uśmiercono w podobny sposób.

O szczęściu graniczącym z cudem mogli powiedzieć 25-letni Antoni Małek – raniony czterema kulami: w głowę, łopatkę, prawą rękę i lewą nogę, upadł na podłogę i udawał nieżywego, 9-letni Henio Rygiel, który ukrył się pod łóżkiem, chłopczyk został postrzelony w szczękę oraz 11-letnia Irenka Rygiel, która ukryła się pod kołdrą oraz Maria Błachowiczowa, która uciekła na strych.

Około godziny dziewiątej wieczorem, gdy służąca Maria Błachowiczowa zajęta była myciem naczyń po kolacji, przez okno od podwórza padło kilka kul od strzałów rewolwerowych, poczem bandyci wyłamali podwójne okna i wtargnęli do kuchni. Przerażona służąca uciekła z kuchni do sypialni i ukryła się pod łóżkiem, pociągając za sobą syna Reglów, Henryka. Pozostali domownicy, zaskoczeni tak znienacka, nie zdążyli się ukryć lub wszcząć alarmu, gdyż bandyci strzelając na oślep raz po raz, powalili ich na ziemię, poczem zaczęli się znęcać w niemiłosierny sposób nad rannymi lub konającymi, zadając im razy krzesłami, dubeltówką i grubym kijem tak silnie, że wszystkie te przedmioty połamali w kawałki. Na odgłos pierwszych strzałów i krzyk napadniętych wpadł do mieszkania kominiarz z miotłą i sznurami [Aleksander Kraszewski], który znajdował się w sąsiedniej piekarni. Zbrodniarze również pochwycili go i nie zważając, że błagał ich na klęczkach o darowanie życia ze względu na żonę i czworo dzieci, kilkoma strzałami powalili go trupem na miejscu. W przyległym do młyna pokoju znajdowało się dwóch robotników [Piotr Winiarek i Michał Orzechowski]. Bandyci stojący na czatach spostrzegli ich i pod groźbą rewolwerów przyprowadzili do sypialni, gdzie bez skrupułów ich zastrzelili – pisał o brutalnym morderstwie 5 lutego 1922 roku „Kurier Warszawski”.

Policjanci na miejscu pojawili się kilka godzin później. To wykluczyło sens jakiegokolwiek bezpośredniego pościgu za zbrodniarzami.

Funkcjonariusze mieli utrudnione zadanie. Nie tak łatwo było im ustalić personalia bandytów

Mordercy nie zostawili na miejscu zbrodni żadnych śladów. To utrudniało pracę policji. Liczono jednak na zeznania świadków, którzy przeżyli masakrę. Dokładne opisy sprawców przekazał funkcjonariuszom Antoni Małek, który stanął oko w oko z bandytami. Twarze morderców podobne były do Walentego i Teodora Góralskich, warszawskich bandziorów znanych policji i słynących ze szczególnego okrucieństwa. Przypisywano im kilkadziesiąt napadów i kilka zabójstw.

Kilka dni po zbrodni, w Grodzisku Mazowieckim, zatrzymano Józefa Laudańskiego. W połowie stycznia 1922 roku mężczyzna poszukiwał zaufanych ludzi, zdecydowanych na „poważną robotę”. Celem miał być jakiś majętny młynarz spod Piaseczna. O tym dowiedział się jeden z policyjnych wywiadowców.

Pierwsze zatrzymania podejrzanych

Laudański szybko trafił za kratki. Jako następny zatrzymany i osadzony w areszcie został Tadeusz Krasnodębski, kompan Józefa. Mężczyzna próbował uciekać przed policjantami skacząc z okna pierwszego piętra swojego mieszkania. Trafiony został jednak kulą w rękę. Poddał się.

W trakcie śledztwa ujawniono również pozostałych członków bandy: Jana Gnoińskiego oraz Bolesława Rybickiego. W trakcie próby zatrzymania między zbrodniarzami, a śledczymi doszło do strzelaniny, w której zginął Rybicki. Jan Gnoiński został zatrzymany, przyznał się do udziału w zbrodniczym napadzie na dom Reglów. Mężczyzna zeznał, że jego inicjatorem był Tadeusz Krasnodębski. Na pytanie, kto torturował i zabijał, odpowiedział: bracia Góralscy.

Ostatni z szajki, Walenty Góralski, wpadł w ręce agentów w grudniu 1922 roku. Miesiąc później stanął przed sądem, a następnie plutonem egzekucyjnym. Jego los podzielili również trzej kompani.

Sonda
Jaka kara powinna być za morderstwo?
Listen on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki