Warszawa: Przez urzędników szkoła jest zalana

2010-09-09 5:55

Zalane sale, pourywane rynny i tynki. Wystarczy nawet najmniejszy deszcz, żeby szkoła im. Królowej Jadwigi na Mokotowie była pod wodą. A co na to dzielnicowi urzędnicy? Siedzą w swoich ciepłych gabinetach, nie robią nic. I obiecują gruszki na wierzbie!

- Tu się po prostu nie da uczyć. Wystarczy, że odrobinę popada, a do szkoły wdziera się woda. Remont trwa od kwietnia i nikt nie potrafi powiedzieć, kiedy się skończy - załamują ręce uczniowie ogólniaka przy ul. Woronicza 8 na Mokotowie.

Wszystko przez fuszerkę pracowników firmy remontowo-budowlanej Krzysztofa Rogowskiego ze Strzelec pod Oleśnicą. Robotnicy rozgrzebali dach szkoły i... nie mogą dokończyć remontu. A ich szef nie odbiera telefonu. Uczniowie muszą się uczyć w zimnych, zalanych salach.

Urzędnicy z Mokotowa do tej pory tłumaczyli tylko, że wykonawca będzie płacił kary. Tylko co z tego? To przecież w żaden sposób nie pomoże uczniom. Dopiero po interwencji "Super Expressu" sprawa ruszyła z miejsca.

- Najpóźniej za tydzień będzie tam nowa ekipa, która uszczelni dach tak, żeby nie przeciekał. Wtedy będziemy mogli rozpocząć procedury, w których wyłonimy nowego wykonawcę - tłumaczył się zza swojego eleganckiego biurka z-ca burmistrza Piotr Boresowicz (40 l.), odpowiedzialny za inwestycje na Mokotowie. U niego w gabinecie jest przyjemnie i sucho.

To tylko obietnice. Bo kiedy zakończy się cały remont, burmistrz nie potrafił już odpowiedzieć. Dlatego "Super Express" będzie patrzył urzędnikom na ręce i na pewno sprawdzi, w jakich warunkach dzieci będą się uczyć za tydzień.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki