Warszawa. Rowery wjeżdżają nam do domu

2015-07-24 4:00

Mieszkańcy ulicy Topiel boją się wychodzić z budynków. Tuż przed wyjściem z ich kamienicy przebiega ścieżka rowerowa. Efekt? Na kilku mieszkańców wpadli już rowerzyści. Ci drudzy też nie są bezpieczni, bo mogą wjechać wprost na otwierane drzwi. Istny sajgon, bo urzędnikom nie chce się inaczej wytyczyć ścieżki.

- Mamy opatentowane wyjście z budynku. Uchylamy drzwi. Rozglądamy się w lewo, w prawo. Kiedy widać, że żaden rowerzysta nie nadjeżdża, można bezpiecznie wyjść z budynku - mówi Agnieszka Blandzi (40 l.) ze wspólnoty mieszkaniowej Topiel 27.

Mieszkańcy krytykują bezsensownie wytyczoną ścieżkę rowerową. Ponad dwa lata temu przebiegała ona na tyłach budynków ulicy Topiel, między Oboźną a Zajęczą. Niestety, wszystko diabli wzięli po wybudowaniu apartamentowca na rogu Topiel i Zajęczej. Budynek stanął w miejscu, gdzie przebiegała część ścieżki.

Deweloper obiecał, że drogę dla rowerów zrobi w pasie zieleni od frontu budynków. Słowa jednak nie dotrzymał, dlatego do akcji wkroczył Zarząd Dróg Miejskich. Urzędnicy od frontu kamienic zrobili wspólny chodnik dla pieszych i rowerów. Efekt? W mieszkańców wychodzących z klatki wjeżdżają rowerzyści. Ryzyko jest też po drugiej stronie - rowerzyści dostają drzwiami otwieranymi przez mieszkańców.

- Co chwila dochodzi do kolizji. Kilka dni temu moją 4-letnią córkę potrącił rowerzysta. Anastazja była cała poobijana. Mnóstwo siniaków i zadrapań - mówi pani Sandra, mieszkanka budynku przy Topiel 27.

Mieszkańcy o likwidację pseudościeżki rowerowej walczą od dwóch lat. - Tutaj chodzi o bezpieczeństwo pieszych i rowerzystów. Za naszym blokiem są pozostałości po starej ścieżce. Można ją dociągnąć do Zajęczej albo zrobić normalną ścieżkę przed naszym budynkiem obok chodnika dla pieszych - proponuje Blandzi.

Sprawdź: Szukam zwyrodnialca, który postrzelił mojego Figla

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki