„Słowik”. Od złodzieja do gangstera. Kim jest jeden z najbardziej rozpoznawalnych przestępców?
Jego kariera przestępcza zaczęła się na przełomie lat 70. i 80.Pochodził z przeciętnej rodziny. Sam twierdził, że to system penitencjarny zmienił go w bandytę. Miał na myśli swój pierwszy wyrok, który usłyszał w wieku 18 lat. Podczas wyjazdu na dyskotekę ze znajomymi rozbił wtedy fiata 126p. O wszystkim napisał w książce wydanej w 2001 r. „Skarżyłem się grobowi…”, gdy ukrywał się przed organami ścigania. Został skazany na kilka lat więzienia, m.in. za kradzieże i włamania. – Mimo woli stałem się wyprodukowanym przestępcą – tak usprawiedliwiał swoją przestępczą drogę w autobiograficznej książce.
W zakładzie karnym uczył się zawodu fryzjera. Po wyjściu na wolność nie miał jednak zamiaru otwierać salonu. Znów dokonuje licznych kradzieży. Po zaledwie dwóch miesiącach znów wyląduje za kratami. Pod koniec lat 80. wyszedł na przepustkę, ale do więzienia nie wrócił.
Na początku lat 90. przeniósł się do Warszawy i jako twardy recydywista z bogatym doświadczeniem szybko trafia do gangu pruszkowskiego. Jego kręgosłup stanowią już w tym czasie takie postacie, jak Janusz P. „Parasol”, Zygmunt R. „Bolo”, Mirosław D. „Malizna”, czy Leszek D. „Wańka”.
1993 r. prezydent Lech Wałęsa zastosował wobec „Słowika” prawo łaski ułaskawiając go od wyroku 6 lat więzienia z 1987 r. Mówiło się, że miało to kosztować Andrzeja Z. 150 tys. dolarów łapówki. - Zaproponowano mi skorzystanie z prawa aktu łaski ówczesnego Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Lecha Wałęsy. I ja z tej propozycji skorzystałem, ściślej mówiąc, po prostu się wykupiłem. Zapłaciłem żądane pieniądze i otrzymałem odpowiedni dokument – wyznał Andrzej Z. – Nie znam „Słowika”. Wprawdzie on jakieś tam zwolnienie dostał w moim okresie, ale ja miałem kancelarię ideową, więc nie było mowy, żeby ktokolwiek dał się przekupić – komentował po latach były prezydent. – W czasie gdy doszło do ułaskawienia Andrzeja Z., był słowiczkiem, a nie „Słowikiem”, i dopiero przymierzał się do gangsterowania. Gdybym wiedział, że słowiczek wyleci na "Słowika", tobym go udusił w zarodku – dodał Wałęsa.
Sprawę rzekomej łapówki za ułaskawienie badała nawet prokuratura. Oskarżenie w tej sprawie śledczy oparli na zeznaniach świadka koronnego „Masy”, który pogrążał „Słowika” i urzędników prezydenta. Sąd jednak stwierdził, że oskarżenie opiera się na poszlakach i nikt nie został skazany.
Dzięki swojej bezwzględności dołączył do tzw. „starych pruszkowskich”, jak nazywano bossów tej korporacji zła. Grupa zajmowała się głównie napadami z bronią w ręku na tiry oraz tym, co słowik uwielbiał robić najbardziej ,czyli „odzyskiwaniem” długów”. Innymi słowy polegało to na zmuszaniu do płacenia haraczy. Później „Słowik” wszedł jako poważny w handel narkotykami i nielegalny hazard.
Służby w 2000 r. zorganizowały wielką obławę na gang pruszkowski. „Słowikowi” jako jednemu z nielicznych udało się uciec i ukryć w Hiszpanii. Przez około rok ukrywał się pod Walencją.
W 1995 r. poślubił Monikę B. po której przejął nazwisko. Ślub odbył się w Las Vegas. W sierpniu 2001 r., w czasie, gdy urywał się przed organami ścigania, rozmawiał telefonicznie z dziennikarzem Marcinem Wroną podczas programu telewizyjnego na żywo „Pod Napięciem” wywiadu z żoną „Słowika” Moniką Z. „Słowik” twierdził, że ukrywa się niedaleko Warszawy. W październiku CBŚ zatrzymało go jednak w Hiszpanii. Nie pomogło zapuszczenie brody i zmiana wizerunku. Razem z nim ukrywał się krakowski gangster Zbigniew Ś. „Pyza” i Waldemar M. „Micho”. W 2003 r. dokonano jego ekstradycji do kraju, a rok później zapadł wyrok – 6 lat za kratami za kierowanie „Pruszkowem”. Gdy odbywał karę, były płatny zabójca Andrzej Zirajewski ps. „Iwan” zeznał, że to „Słowik” przyjął zlecenie zabójstwa gen Marka Papały od biznesmena Edwarda Mazura. „Iwan” zmarł w tajemniczych okolicznościach w więziennym szpitalu, a „Słowika” otoczono szczególną ochroną. Sąd oczyścił jednak Andrzeja Z. z zarzutu i w 2013 r. gangster wyszedł na wolność.
W ciągu kilku następnych lat nie unikał mediów. Pojawiał się w miejscach publicznych, m.in. w loży VIP stadionu Legii Warszawa, a w 2016 r. wystąpił w teledysku rapera Malika Montany. Rok później gruchnęła wiadomość o ponownym aresztowaniu wierchuszki gangu pruszkowskiego. Wśród 14 zatrzymanych oprócz „Słowika” byli też „Parasol” i „Wańka”. Prokuratura zarzucała im m.in. pranie pieniędzy, wystawianie lewych faktur i kierowanie grupą przestępczą.
Obecnie 65-letni Andrzej Z. w marcu tego roku opuścił areszt, w którym przebywał wspólnie z Januszem P., ps. „Parasol”, oraz Leszkiem D., ps. „Wańka”. Byli oni oskarżeni o hurtowy handel kokainą. Sąd zdecydował wówczas, że będą odpowiadać z wolnej stopy.
Zdaniem prokuratury „Słowik” wraz z Michałem D., ps. „Pieprzu”, i Krzysztofem Cz., ps. „Cycek”, podjął próbę wymuszenia 100 tys. zł od warszawskiego przedsiębiorcy. Do przekazania pieniędzy miało dojść w hotelu Presidential w centrum Warszawy. Zastraszony biznesmen powiadomił policję. Funkcjonariusze Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji „BOA” zatrzymali podejrzanych w hotelowej restauracji w trakcie przekazywania gotówki.
Sąd zdecydował o trzymiesięcznym areszcie tymczasowym dla wszystkich zatrzymanych. Za usiłowanie rozboju grozi im kara do 10 lat więzienia.
Polecany artykuł: