Słowik znów za kratami. Były szef mafii pruszkowskiej wolnością cieszył się zaledwie 5 miesięcy
Jego twrarz długo nie schodziła kiedyś z pierwszych stron gazet. Chociaż pochodzący ze Stargardu „Słowik” karierę przestępczą zaczął jeszcze w poprzednim ustroju, to głośno zrobiło się o nim w latach 90. Przeniósł się wtedy do Warszawy i zrobił błyskawiczną karierę w budzącej strach mafii pruszkowskiej. Po zamachu w 1999 r. na jednego z jej szefów - Andrzeja Kolikowskiego, „Pershinga” - stał się kluczową postacią w światku przestępczym. Przez lata wielokrotnie zasiadał na ławie oskarżonych. Miał tak ogromne wpływy, że raz został nawet ułaskawiony przez prezydenta Lecha Wałęsę. Na początku XXI w. ukrywał się w Hiszpanii. To wtedy skończyła się jego szczęśliwa passa. Wpadł w ręce policji, a po ekstradycji do kraju trafił przed oblicze sądu. Odsiadywał wyrok m.in. za wymuszenia rozbójnicze. Był oskarżony o zlecenie zabójstwa gen. Marka Papały, ale sąd go uniewinnił.
5 miesięcy wolności i powrót za kraty
65-letni obecnie przestępca w marcu opuścił areszt. Przebywał w nim razem z innymi postaciami dawnego „Pruszkowa” – Januszem P. „Parasolem” i Leszkiem D. „Wańką”. Byli oskarżeni o hurtowy handel kokainą. Sąd zdecydował, że będą odpowiadali z wolnej stopy.
„Słowik” na wolności wybrał jedyny znany sobie sposób zarobkowania. Zdaniem prokuratury razem z Michałem D. ps. Pieprzu oraz Krzysztofem Cz. ps. Cycek próbowali wymusić haracz w wysokości 100 tys. zł od jednego z warszawskich biznesmenów. Do przekazania pieniędzy miało dojść w zlokalizowanym w sercu stolicy hotelu Presidential. Zastraszony przez bandytów człowiek powiadomił policję. Grupa funkcjonariuszy z Centralnego Pododdziału Kontrterrostycznego Policji „BOA” zatrzymała gangsterów podczas przekazywania pieniędzy w hotelowej restauracji. Wszyscy decyzją sądu trafili tymczasowo za kratki na 3 miesiące. Za usiłowanie rozboju grozi im 10 lat za kratami.
Polecany artykuł: