Bohaterowie pasażerów PKP Grodzisk Mazowiecki. Dzięki nim mieszkańcy mają łatwiej [ZDJĘCIA]

2021-03-25 16:52

O windach na dworcu PKP w Grodzisku Mazowieckim powstają już mity i legendy. Częściej są one nieczynne niż czynne. Jakiś czas temu znowu windy zostały zdewastowane przez wandali. Dlatego zostali zatrudnieni oni - niezawodni. Wiceburmistrz Grodziska Mazowieckiego Tomasz Krupski mówi o nich „Szerpowie”, pasażerowie kolei „Bagażowi”, a mieszkańcy „tragarze”. Nieważne jak ich nazywają, ważne, że pomagają. Do maja mają pomagać mieszkańcom i pasażerom PKP.

Jak trwoga to do... tragarzy

Pierwszy raz zostali zatrudnieni 5 lat temu podczas pierwszej poważnej awarii windy na PKP Grodzisk Mazowiecki. Problem ten jednak się nie skończył i co jakiś czas windy są albo dewastowane, albo mają awarię. Ta awaria trwa już od grudnia 2020 roku – mówią mieszkańcy. Jest ona na tyle poważna, że tragarze zostali zatrudnieni aż do maja.

Felerne windy

Tak wygląda teraz podróż pociągiem PKP

- Okazało się, że te dewastacje były tak poważne, że aby naprawić windy, należało zamówić części u producenta we Włoszech. Mamy informację, że te elementy dotrą jeszcze w marcu i wtedy będziemy mogli udostępnić wszystkie windy pasażerom - potwierdził Super Expressowi Karol Jakubowski z zespołu prasowego PKP Polskie Linie Kolejowe S.A.

Ciężka praca

Praca do lekkiej nie należy. Często trzeba się nadźwigać. Dziennikarze „Super Expressu” porozmawiali z Panem Arkadiuszem Szymańskim, który został wysłany na kładkę z biura pracy. Do pracy są zatrudnione 4 osoby. Na co dzień mężczyźni pracują parami na różne zmiany. W środę 24 marca Pan Arkadiusz był sam, gdyż kolega się rozchorował. Mężczyzna samodzielnie pomagał mieszkańcom przez całą kładkę nosić zakupy, rowery czy też wózki. Wystarczyło zapytać i poprosić.

Nieoceniona pomoc

- Tak średnio w czasie mojej zmiany, to około 5 osób pyta o pomoc. Nieraz jest ciężko, ale jeszcze nie było sytuacji, żebym nie miał siły wnieść czegoś – informuje Arkadiusz Szymański (54 l.)

Pomocnicy są nieocenieni. Mieszkańcy sugerują, że może powinni zostać na stałe. - Pomoc jest nam bardzo potrzeba. W zeszłym roku jeszcze dawałam radę sama wnieść rower, ale teraz już nie mam siły. Taka pomoc powinna być pozostawiona na zawsze - komentuje Pani Zofia Chmiel (59 l.)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki