WARSZAWA: Urzędnicy każą mi płacić za innych

2011-10-08 2:30

Jak to możliwe, że płacimy za coś, czego nie zużyliśmy? - zastanawiają się mieszkańcy kamienicy przy ul. Strzeleckiej 48 na Pradze-Północ. Zrozpaczeni ludzie dostali ostatnio od Zarządu Gospodarowania Nieruchomościami gigantyczne dopłaty za wodę. - Każą nam zapłacić prawie 900 złotych. To niemal dwa razy więcej niż dotychczas! - denerwują się lokatorzy.

- Mieszkam z żoną i synkiem na 15 metrach kwadratowych w mieszkaniu komunalnym. Mamy zlew, toaletę i pralkę - wymienia Mirosław Żabka (31 l.). - Nie mogę uwierzyć w to, że mamy ponad 900 złotych niedopłaty za zimną wodę?!

Skąd taka horrendalna różnica w rachunkach?

W budynku mieszka 19 osób, a dwa mieszkania stoją puste. W tym roku ZGN przypisał 8 metrów sześciennych wody na osobę, a w zeszłym roku liczył 5,5. - Okazało się, że w dwóch lokalach przeciekały zbiorniki - tłumaczy administracja budynku. - Z jednej spłuczki może wyciec nawet 100 metrów wody, stąd te niedopłaty. W przyszłym roku lokatorzy powinni dostać zwroty, bo naprawiliśmy usterki - dodają urzędnicy.

Jednak mieszkańcy nie chcą płacić za takie niedopatrzenie. Poza tym mają poważne wątpliwości. - Przecież byłoby widać taki wyciek, bo kogoś by zalało - mówi pan Mirosław. I po chwili dodaje: - Zażądaliśmy założenia osobnych liczników wody, ale nam odmówiono.

Administracja uzasadnia to tym, że na starych rurach nie można założyć liczników, gdyż natychmiast by się zapchały. Natomiast rur nie można wymienić, ponieważ są roszczenia spadkobierców do budynku i administratorom taka inwestycja po prostu się nie opłaca.

Wątpliwości budzi też sposób rozliczania "zaległości" w opłatach. Nie dość, że powiadomienia są wrzucane luzem do skrzynek lokatorów, to jeszcze wezwanie do zapłaty dotyczy zaległości w czynszu, a nie w opłatach za wodę, mimo że czynsz lokatorzy płacą na bieżąco.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki