WARSZAWA: HOLOWANIE za 400 złotych zamiast za 100 - tak Ratusz zdziera z nas za holowanie

2012-03-24 17:10

Stołeczni kierowcy nie mają łatwego życia. Nie dość, że znalezienie wolnego miejsca do parkowania graniczy z cudem, to jeszcze polują na nich strażnicy miejscy, którzy tylko czyhają, aby wlepić mandat lub wezwać holownik. A to już spory wydatek, bo holowanie na żądanie straży miejskiej kosztuje 440 złotych. To prawie trzy razy drożej niż wtedy, gdy wezwiemy holownik prywatnie! Tylko w tym roku Ratusz może na tym zarobić 2 miliony złotych.

Ile kosztuje holowanie na terenie stolicy? Dziennikarz "Super Expressu" postanowił to sprawdzić. Zadzwoniliśmy do jednej z dwóch firm zajmujących się usuwaniem wozów na zlecenie straży miejskiej. - Holowanie osobowego samochodu to koszt 150 złotych netto - usłyszeliśmy od pracownika. Jednak jeśli ta sama firma na polecenie straży miejskiej odholuje nam auto, to zapłacimy już 440 złotych. Dlaczego więc ta sama usługa kosztuje trzy razy więcej?

- To górna granica cenowa przewidziana ustawą. Ja nazywam to tzw. prewencją fiskalną - tłumaczy Adam Sobieraj z Zarządu Dróg Miejskich i po chwili dodaje: - Chodzi o to, żeby koszt odstraszał od parkowania w niedozwolonym miejscu.

Kierowca karany jest więc dwa razy za jedno przewinienie - mandatem i kosmicznymi kosztami holowania. Dodatkowo przepisy funkcjonujące od połowy zeszłego roku mówią, że opłata za holowanie pojazdu to dochód gminy. Ratusz zarabia więc na tym krocie. Ile? - 150 złotych od kierowcy jeśli holujemy na Pradze i 100 złotych na lewym brzegu Wisły - ujawnia Sobieraj. Reszta pieniędzy trafia do firmy holującej. Czyli np. spółka Towing działająca na terenie lewobrzeżnej Warszawy pobiera od miasta stawkę dwa razy większą niż od osoby prywatnej. Dlaczego Ratusz jest tak rozrzutny? Może dlatego, że jest jednym z udziałowców spółki Towing. A co z kierowcami? No cóż, im zostaje tylko słono płacić.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki