WARSZAWA: Koszmar w metrze

2012-03-22 2:45

Gehenna! Tylko tak można nazwać to, co przeżywali wczoraj pasażerowie komunikacji miejskiej. Przepełnione do granic możliwości wagony podziemnej kolejki i tramwaje, do których nie sposób było wsiąść, tłumy na peronach i zdezorientowani podróżni - oto jak wyglądał pierwszy dzień po zamknięciu stacji Świętokrzyska. To jednak dopiero początek koszmaru, bo przed nami jeszcze 19 takich dni!

- Ciężko się połapać w tym, jak kursuje teraz komunikacja. Nie wiem nawet, jak dojadę do pracy - denerwuje się Bartosz Adamczewski (25 l.), który próbował dostać się z centrum na Mokotów. I nic dziwnego, bo takiego tłoku w tramwajach i na peronach dawno nie było!

Tłumy pasażerów wylewały się ze stacji Ratusz. Zdezorientowani ludzie próbowali przesiąść się do tramwajów i jakoś dojechać do centrum, ale składy były tak zapchane, że nie sposób było nawet do nich wejść. Tłoczno było też na stacji Marymont, bo pociągi z Młocin jeździły z dwukrotnie mniejszą częstotliwością niż zazwyczaj. Nawet urzędnicy byli przerażeni całą sytuacją.

Dlatego Zarząd Transportu Miejskiego odbył specjalne zebranie. Zdecydowano na nim o uruchomieniu dodatkowej linii tramwajowej "46". Kursowała będzie ona z pętli Piaski ulicami: Broniewskiego, al. Jana Pawła II, Chałubińskiego, al. Niepodległości, Rakowiecką do krańca Kielecka, z częstotliwością co 10 minut.

Czy rozwiąże poranną gehennę i rozluźni tłok w tramwajach na Marszałkowskiej, przekonamy się jednak dopiero dziś. - Zachęcamy też pasażerów do korzystania z komunikacji autobusowej między pl. Bankowym a centrum. Do stacji metra Centrum wydłużyliśmy kursy autobusów m.in. z Marek. Wciąż są w nich wolne miejsca - mówi Igor Krajnow (33 l.), rzecznik Zarządu Transportu Miejskiego.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki