Warszawa. Mój były chciał mnie spalić

2014-03-12 3:00

W jednej chwili straciły wszystko, co miały. Edycie Mrówczyńskiej (45 l.) i jej trzem córkom we wtorek nad ranem spłonęło mieszkanie. Kobieta jest przekonana, że ogień podłożył były konkubent, który od dłuższego czasu ją nachodził, groził, że wysadzi ją w powietrze.

- Byłam pewna, że wybuchła bomba - mówi pani Edyta, którą o 2 w nocy obudził ogromny huk w jej mieszkaniu przy ul. Przasnyskiej na Żoliborzu. - Wszystko było w ogniu, okna wyleciały z ram, przytuliłam dzieci i wezwałam pomoc - opowiada wciąż roztrzęsiona. Chwilę później syreny zbudziły całe osiedle. - Dostaliśmy informację o pożarze w mieszkaniu na 2. piętrze. Na miejsce udało się 5 zastępów, które walczyły z płomieniami i ewakuowały mieszkańców budynku - mówi kpt. Artur Laudy ze straży pożarnej. Edyta Mrówczyńska (45 l.) oraz jej trzy córki trafiły do Szpitala Bielańskiego. To cud, że udało im się wyjść z tego bez żadnych poważnych obrażeń. We wtorek po południu zszokowana kobieta wróciła do domu, by sprawdzić, w jakim jest stanie. - Zostały tylko zgliszcza. Cały dorobek mojego życia poszedł z dymem.

Zobacz też: Katowice: Tragiczny pożar altanki! Cztery osoby spaliły się po suto zakrapianej libacji

Nie wiem, gdzie będziemy teraz mieszkały - mówi załamana. Winą za swoją tragedię obarcza byłego konkubenta. - Bałam się wychodzić z domu, bo on był zdolny do wszystkiego. Ciągle przychodził, wyzywał mnie i odgrażał się, że zabije mnie i moje dzieci. Był tu w poniedziałek wieczorem i powiedział, że wysadzi mnie w powietrze. A teraz ja zostałam bez niczego, a on biega na wolności! Złapcie go! - irytowała się. Mimo mocnych dowodów policja ma związane ręce. - Czekamy na opinię biegłego, który potwierdzi, czy przyczyną pożaru było podpalenie - mówi podkom. Elwira Brzostowska. We wtorek wieczorem mężczyzna został zatrzymany.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki