WARSZAWA: Strażnicy nie dają rady zlikwidować ulicznego handlu

2012-05-09 3:30

Służby miejskiej mobilizują się na EURO 2012. Podczas trwania mistrzostw na ulicach stolicy ma zapanować pełny porządek. Strażnicy miejscy za punkt honoru wzięli sobie likwidację nielegalnego ulicznego handlu. Jednak sami nie dadzą sobie rady. W czerwcu i lipcu to studenci będą za nich wykonywać najcięższą pracę.

Kiedy funkcjonariusze zajmą się tym, co potrafią najlepiej, czyli papierkową biurokracją, młodzież odwali czarną robotę - będzie rekwirować towar nielegalnym sprzedawcom.

Handlarzom rzodkiewek, konwalii czy sznurówek i rajstop, którzy rozkładają swoje kramy gdzie popadnie, funkcjonariusze warszawskiej straży miejskiej mówią stanowcze: nie! Ale sami sobie nie poradzą i swoją armię powiększają o oddział studentów. Już rozwiesili na warszawskich uczelniach ogłoszenie, w którym proponują pracę w straży miejskiej na umowę-zlecenie po 12 godzin na dobę. Zatrudniono już 15 osób z Akademii Obrony Narodowej.

Na czym będzie polegała pomoc studentów w walce z nielegalnym handlem? - Będą jeździli z patrolem - tłumaczy rzeczniczka straży miejskiej Monika Niżniak. Kiedy wąsaci, często brzuchaci funkcjonariusze będą podczas interwencji na bazarach liczyć skonfiskowany towar i wypisywać mandaty, studenci zajmą się pakowaniem do worków i toreb nielegalnie sprzedawanych skarpet czy czosnku. - To jakiś absurd! - oburza się Paweł Jasieński (23 l.), student z Pragi-Północ. - Strażnicy sami powinni dawać sobie radę podczas interwencji, a wysługują się młodszymi.

Na szczęście studenci otrzymają wynagrodzenie za swoją pracę. A jakże! Formacja nie będzie im żałować grosza - przecież kasa na to i tak pójdzie z podatków warszawiaków.

- Współpraca ze studentami jest dla nas tańszą formą zatrudnienia. Dzięki temu będziemy mogli angażować swoje siły w działania związane z bezpieczeństwem - tłumaczą strażnicy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki