WARSZAWA: Ten strażnik uwziął się na kataryniarza

2013-01-23 3:00

Piotr Bot (57 l.) przez 14 lat wygrywał mazurki na katarynce i z papugą w klatce wróżył turystom, teraz traci czas w sądach. Wszystko przez straż miejską, a konkretnie funkcjonariusza Pawła Jareckiego (47 l.), który uznał kataryniarza za nielegalnego handlarza.

Wydawało się, że sprawa jest prosta. Niestety, słynny warszawski kataryniarz Piotr Bot (57 l.) już drugi miesiąc tłumaczy się przed sądem z umilania czasu turystom na Starym Mieście. Na ławę oskarżonych wysłała go straż miejska, która w kwietniu ubiegłego roku uznała, że jego działalność to nic innego jak handel bez zezwolenia. Wszystko przez to, że w zamian za sprzedawane za 2 lub 5 zł losy wręcza wróżby, wisiorki i breloczki.

- To była sprzedaż bezpośrednia. Nie widziałem tam losów - zeznawał we wtorek przed sądem strażnik Paweł Jarecki. - Podszedłem i zapytałem, czy ma pozwolenie na prowadzenie sprzedaży. Pokazał zgodę na grę na katarynce. To była zgoda sprzed kilku lat i nie było tam nic o prowadzeniu handlu - mówił strażnik.

Piotr Bot z niecierpliwością czeka na ostateczne rozwiązanie tej sprawy. - Niezmiennie uważam, że jestem niewinny - zapewnia. Kolejna rozprawa, na której przesłuchani zostaną drugi strażnik miejski oraz świadkowie działań kataryniarza, odbędzie się za miesiąc.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki