Po pierwsze, plażę trudno znaleźć. Nie ma ani jednego drogowskazu. Po drugie, atrakcja, która miała urozmaicić wypoczynek warszawiaków i zachęcić ich do spędzania wolnego czasu nad Wisłą, na razie zamiast zachęcać turystów, tylko odstrasza.
- Brudno i okropnie! Może nie spodziewaliśmy się luksusów, ale tu jest niebezpiecznie, no i trochę nudno dla dzieci. Co maluchy mają robić przez kilka godzin? Piach brudny, budować się nie da, kąpać się nie wolno, żadnych atrakcji - narzekała pani Marzena, która na plażę przypłynęła promem "Słonka".
Rzeczywiście, kolor piasku nie ma nic wspólnego z nagrzanym słońcem złotem, raczej przypomina zapyloną, rozjeżdżoną drogę gruntową. W dodatku są tam kawałki szkła, mnóstwo kamieni, wyschnięte glony i wszystko to, co wyrzuca rzeka.
Wygląda na to, że władze miasta absolutnie nie szanują mieszkańców! - Dopiero co zeszła woda powodziowa. Potrzebujemy czasu, by doprowadzić to miejsce do porządku - tłumaczy Renata Kuryłowicz z działu ds. zagospodarowania nabrzeża Wisły w Ratuszu.
Planowane jest otwarcie dwóch kolejnych plaż: przy Zamku Królewskim oraz przy Stadionie Narodowym (od soboty, 17 lipca). Miasto chce w ten sposób zachęcić warszawiaków do odkrycia Wisły na nowo. Jak na razie efekt jest taki, że ludzie omijają brzeg rzeki szerokim łukiem.