Kolejarze utrudniają inwestycję?

Wiadukt widmo w Ursusie. Od 10 lat nie ma do niego dojazdów

2023-08-08 11:34

Wiadukt nad torami w Ursusie obchodził niedawno urodziny. Mieszkańcy przynieśli tort, świeczki i transparent z napisem „10 lat bez dojazdu”. Tyle czekają na uruchomienie przeprawy, która rozładowałaby korki w dzielnicy. Urzędnicy tłumaczą swoją opieszałość tym, że to „skomplikowana inwestycja”.

Wiadukt, na który nie wjechał żaden samochód

Wiadukt stoi tuż obok pętli autobusowej Ursus Niedźwiadek. Ma asfaltową nawierzchnię, bariery energochłonne i drogę rowerową. Mówiąc krótko, jest gotowy do użytku. Jednak od 10 lat używają go tylko pseudografficiarze i młodzież, która popija tam piwo. Od 2013 roku nie wjechał na niego żaden samochód. Dlaczego? Bo urzędnicy się nie dogadali i nie dobudowali do niego dojazdów.

Inwestycja rozładowałaby korki w Ursusie

- Do tej pory jesteśmy w szoku, że kilkaset metrów jezdni można budować aż 10 lat i nawet nie wbić w tym czasie pierwszej łopaty. Szkoda, bo to byłby dobry objazd wąskiego gardła na Cierlickiej, autobusy do Piastowa mogłyby jeździć szybciej. Teraz korzystać z wiaduktu mogą tylko piesi i rowerzyści wciśnięci na wąski pasek asfaltu – powiedział w rozmowie z „Super Expressem” Krzysztof Daukszewicz ze stowarzyszenia Bezpieczny i Zielony Ursus, który był współorganizatorem „urodzin” nieczynnego wiaduktu.

Gdzie leży problem?

Absurd z przeprawą zawieszoną w powietrzu każdy tłumaczy inaczej. Jedni wskazują niefortunny podział administracyjny (część wiaduktu leży w gminie Piastów) i niedogadanie się samorządów, inni zrzucają winę na brak finansowania inwestycji. Są też problemy z uzyskaniem różnych zgód i opinii. Mimo to, że w 2017 roku przedstawiciele gmin podpisali porozumienie, a pięć lat później dodali do niego aneks, w którym zwiększyli koszty projektu o blisko 1,8 mln zł, prace wciąż się nie zaczęły. Oficjalne stanowisko urzędu w Ursusie jest takie, że brakujące drogi nie powstały, bo ich budowę uniemożliwiły umowy gwarancyjne pobliskiej Południowej Obwodnicy Warszawy (wiadukt powstał przy okazji budowy tej trasy). Potem - jak twierdzą urzędnicy z Ursusa - kolejarze z PKP poinformowali, że modernizują swoje linie i do czasu zakończenia prac ratusz nie może rozpocząć swoich. Na koniec długo ciągnął się również proces tworzenia dokumentacji projektowych.

Kolejarze utrudniają inwestycję?

Urzędnicy twierdzą, że kolejarze rzucają im kolejne kłody pod nogi. - Z opinii uzyskanej od PKP wynika konieczność uzyskania dodatkowej opinii w celu uzyskania odstępstwa na usytuowanie infrastruktury drogowej w lokalizacji nie spełniającej wymogów określonych w ustawie o transporcie kolejowym – wytłumaczyła Agnieszka Wall, rzeczniczka Ursusa. Kolejarze w rozmowie z "Super Expressem" na początku stwierdzili, że to nie jest inwestycja, która ich dotyczy i nie będą jej komentować. Dzień później dostaliśmy jednak takie oświadczenie: - Inwestorem wiaduktu WD-64 w Warszawie była Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad. Za budowę dróg dojazdowych odpowiedzialna jest dzielnica. (...) Inwestor w maju br. ponownie zwrócił się do kolejowej Spółki o powtórne uzgodnienie projektu zagospodarowania terenu projektowanej budowy drogi. W najbliższych tygodniach PLK SA przeprowadzi dodatkowo kontrolę i wyda potrzebną opinię dotyczącą systemu bezpieczeństwa dla ruchu kolejowego w związku z projektowaną drogą - napisał Karol Jakubowski, rzecznik PKP PLK. 

Postępowanie się toczy

Starostwo pruszkowskie prowadzi postępowanie w sprawie ZRID (zezwolenia na realizację inwestycji drogowej) dla dojazdów do wiaduktu. Nie wiadomo jednak, kiedy zostanie wydane. - Zakładamy, że roboty budowlane zostaną zakończone w 2024 roku – skomentowała rzeczniczka dzielnicy.

Wiadukt widmo w Ursusie. Od 10 lat nie ma do niego dojazdu.
Sonda
Czy po Warszawie łatwo jeździ się samochodem?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki