Większość życia spędzamy w kamperze - szefowa Cyrku Zalewski Ewa Zalewska opowiada nam o życiowej pasji, rodzinnym biznesie i obawach

i

Autor: Paweł Dąbrowski / Super Express Większość życia spędzamy w kamperze - szefowa Cyrku Zalewski Ewa Zalewska opowiada nam o życiowej pasji, rodzinnym biznesie i obawach

Rozmowa Super Expressu

Większość życia spędzamy w kamperze - szefowa Cyrku Zalewski Ewa Zalewska opowiada nam o życiowej pasji, rodzinnym biznesie i obawach

2022-10-28 22:10

Od urodzenia mieszkam w przyczepie, kiedyś w wagonie, później w kamperze. To jest taki nasz mały domek na kółkach, tam mamy kuchnię, łazienkę, salon i sypialnię. Do domów, które przecież wszyscy jednak mamy, wracamy praktycznie tylko na zimę. Odwrotnie niż inni ludzie urlop, wakacje spędzamy w murowanych czterech ścianach, ale po dwóch miesiącach i tak już tęsknimy do przyczepy, już nas ciągnie w trasę - tak o cyrkowym życiu w podróży, o życiowej pasji i obawach opowiada nam Ewa Zalewska, szefowa i współtwórczyni Cyrku Zalewski, który prowadzi razem z mężem Stanisławem od 30 lat. Cyrk Zalewski obchodzi w tym roku okrągły jubileusz.

Ostatni weekend października, to zarazem ostatnie dni 22. Międzynarodowego Festiwalu Sztuki Cyrkowej w Warszawie. Ale też okazja do świętowania okrągłego jubileuszu Cyrku Zalewski, który w tym roku obchodzi 30-lecie istnienia. Z tej okazji umawiamy się na rozmowę z Ewą Zalewską, współzałożycielką i szefową Cyrku Zalewski, który prowadzi wspólnie z mężem Stanisławem Zalewskim. Umawiamy się w cyrkowym namiocie – jednym z największych w Europie, który rozbili na pięć tygodni na tyłach Wola Parku na warszawskiej Woli. Pod namiotem stoi dawny wagon rodem z cygańskich taborów – zabytkowa salonka, którą rodzina Zalewskich z pieczołowitością restauruje i urządza. Pieszczotliwie nazywana jest przez nich „cyganem”. Z areny dobiegają dźwięki festiwalowego widowiska. Stanisław Zalewski namawia mnie, byśmy zrobili psikusa jednemu z artystów, który akurat wbiega na scenę. Ale gdy pytam, czy da się namówić na wspomnienia z okazji 30-lecia cyrku, macha ręką z uśmiechem „To żona… To żona niech opowiada”. Pani Ewa wchodzi do „cygana” z uśmiechem. Zakończyła właśnie pracę w biurze, w kasie. To ona zajmuje się dziś administracyjną, organizacyjną stroną rodzinnego biznesu. Ma chwilę na wspomnienia...

Izabela Kraj "Super Express": Jak to się stało, że założyła Pani z mężem Stanisławem cyrk?

Ewa Zalewska: - Spotkaliśmy się w szkole cyrkowej, przydzielono nas do jednej grupy akrobatycznej i od tamtego momentu robiliśmy już wszystko razem, przez 20 lat ćwicząc i występując, jeżdżąc po świecie z pokazami. Na najróżniejszych festiwalach m.in. w Monte Carlo, zdobyliśmy wszystko, co można zrobić. Ale ponieważ żywot czynnego akrobaty jest stosunkowo krótki, znaleźliśmy sposób, by pozostać w branży. I - jako cyrkowcy już w siódmym pokoleniu - założyliśmy cyrk.

Cyrk Zalewski ma już 30 lat. A Wy – szefowie i Wasze dzieci czyli syn Kamil i synowa Aneta - jesteście ciągle pełni pasji i energii. Jak Wy to robicie?

Bo my po prostu bardzo cyrk kochamy. To jest dla mnie, dla nas, pasja i życie. Nie wyobrażam sobie innego życia. A zawsze przyświecał nam cel, by pod nasz namiot, na nasze festiwale ściągać najlepszych z najlepszych - tych zdolnych, utalentowanych, wybitnych artystów, których my sami wypatrzymy na świecie i którzy nam się najbardziej podobają. W tym chyba tkwi siła.

Jak wygląda taki normalny dzień w Cyrku Zalewski?

Zazwyczaj jest za krótki (śmiech). Wstaję rano, idę na spacer z psem, robię śniadanie i siadam do prac biurowych i organizowania trasy. My w ciągu roku odwiedzamy ponad 200 miast! To jest zatem ciągłe rozkładanie namiotu i składanie go, czasami każdego kolejnego dnia w innym miejscu. Koniecznym rytuałem dnia jest sprawdzanie czy wszystko działa, czy jest odpowiednie zabezpieczenie techniczne, czy wszyscy artyści są zdrowi i mogą wystąpić. Samo przedstawienie, to już dla nas deser - oddech i uśmiech satysfakcji, że znów się udało. Trema jest zawsze, nawet po latach, ale ona nie jest już zniewalająca, jak na początku kariery, a raczej mobilizująca.

Czyli to jest praktycznie całe życie w cyrkowym wagonie?

Tak! Od urodzenia mieszkam w przyczepie, kiedyś w wagonie, później w kamperze. To jest taki nasz mały domek na kółkach, tam mamy kuchnię, łazienkę, salon i sypialnię.

Nie tęskni Pani do murowanego domu?

Do domów, które przecież wszyscy jednak mamy, wracamy praktycznie tylko na zimę. Odwrotnie niż inni ludzie urlop, wakacje spędzamy murowanych czterech ścianach, ale po dwóch miesiącach i tak już tęsknimy do przyczepy, już nas ciągnie w trasę. Tak, większość życia spędzamy w kamperze...

Ile osób liczy dziś załoga Cyrku Zalewski?

Ok. 50 osób – to administracja, reklama, obsługa techniczna i oczywiście artyści. Część artystów to nasz stały zespół, a część, to artyści zapraszani tylko na festiwale. Festiwal rządzi się nieco innymi prawami, wówczas – tak jak teraz w Warszawie – rozstawiamy największy namiot na 5 tygodni. I zapraszamy wówczas artystów, którzy nie mogliby z nami jeździć codziennie, jak np. iluzjonistę Macieja Pola. Jego rekwizyty są tak skomplikowane i wymagające, że niemożliwe byłoby transportowanie i składanie ich codziennie.

Jak zmienił się cyrk przez te 30 lat? Poza tym, że oczywiście nie ma dziś zwierząt.

Bardzo się zmienił i nie bardzo. Sztuka pozostała tą samą sztuką i żeby jakiś numer pokazać na arenie, artysta musi jednakowo długo ćwiczyć. Zmieniła się oprawa techniczna, to dziś inne show. Nie ma orkiestry, która kiedyś grała na żywo, jest podkład muzyczny, inny do każdego numeru, więcej gry świateł i efektów specjalnych. Zmieniają się też kostiumy. Ja przyznam, że mam bzika na punkcie kostiumów, a przecież dziś w cyrku można wystąpić w podartych jeansach i to też będzie kostium… Kiedyś to było nie do pomyślenia! Kto by też kiedyś pomyślał, że w cyrku artyści będą jeździć na motorach i to w kuli?

Były jakieś chwile strachu przez 30 lat pracy? Czegoś się boicie?

Jesteśmy przerażeni rosnącymi kosztami paliwa. Bardzo boimy się też gwałtownych burz i wichur, które latem bywają u nas coraz częstsze. Bo to się wiąże z ogromnym ryzykiem i decyzją: odwołujemy spektakl, czy gramy mimo piorunów i wiatru.

Na kolejne 30-lecie życzę zatem niesłabnącej energii i wyłącznie pomyślnych wiatrów i… czego jeszcze życzy się artystom cyrkowym?

Cyrkowcom życzy się połamania gradzi. Gradzie, to element widowni. Tyle ludzi ma przyjść, żeby popękały!

Tego życzę!

Rozmawiała Izabela Kraj

Całą rozmowę z Ewą Zalewską można obejrzeć w materiale WIDEO.

Cyrk Zalewski ma 30 lat. To nasze życie i pasja - Ewa Zalewska opowiada o rodzinnym biznesie.
Sonda
Czy lubisz takie pokazy?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki