Zabiłem własnego syna!

2018-03-21 7:30

Pan Stanisław (66 l.) wie, co to znaczy zniszczyć sobie życie. 11 lat temu pijany wsiadł za kółko samochodu. Pędził z synem wiejską drogą. By uniknąć czołowego zderzenia, odbił w bok. Auto roztrzaskało się o drzewo, a 33-latek zginął na miejscu. Dziś pan Stanisław siedzi w więzieniu i pomaga służbom ostrzegać innych przed podejmowaniem równie głupich i dramatycznych w skutkach decyzji.

- Syn był marynarzem, dopiero wrócił z morza. Siedzieliśmy na działce na Mazurach i do rana piliśmy alkohol. Kilka godzin później wsiedliśmy do samochodu. Byłem pijany, jechałem za szybko - wspomina łamiącym się głosem 66-letni dziś pirat drogowy. Ich auto dosłownie zawinęło się wokół drzewa. Syn zginął na miejscu, a pan Stanisław kilka miesięcy leżał w śpiączce. Z badań wynikało, że miał około 1,4 promila w organizmie.

- Straciłem wszystko. Mój jedyny syn nie żyje, żona mnie zostawiła, a ja siedzę w więzieniu. Nigdy sobie nie wybaczę głupoty, jaką było wsiadanie za kierownicę po alkoholu. Błagam was, żebyście nigdy tego błędu nie popełniali - apelował wczoraj podczas spotkania zorganizowanego przez Okręgowy Inspektorat Służby Więziennej w Warszawie i stołeczną policję. Jego wyznania zainaugurowały akcję o wstrząsającej nazwie "Raz, dwa, trzy... zginiesz Ty!". Służby chcą w ten sposób dotrzeć do wyobraźni kierowców.

Tylko w styczniu w Warszawie i okalających ją powiatach doszło do 134 wypadków, w których zginęło 13 osób. I jak przyznaje komendant stołeczny policji, to znacznie więcej niż w roku ubiegłym. - Naszym priorytetem jest ograniczenie tych zdarzeń - mówi nadinsp. Paweł Dobrodziej.

 

Czytaj: Bójka w Biedronce

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki