Bliscy zamordowanej Mai z Mławy wciąż nie mogą otrząsnąć się z tragedii, jaka ich dotknęła. Z dziennikarzami Uwagi TVN rozmawiała kuzynka zamordowanej nastolatki, Milena Rogozińska. – Wiedziałam od początku, że stało się coś złego. Oni znali się od dziecka, chodzili razem do szkoły – powiedziała w rozmowie.
Zaraz po zaginięciu Mai rodzina próbowała uzyskać jakiekolwiek informacje od chłopaka, z którym dziewczyna miała się spotkać feralnego dnia oraz od jego matki. – Zapytali, czy Bartek mógłby coś powiedzieć, bo jest ostatnią osobą, z którą Maja miała się spotkać. Bartek powiedział, żeby się od niego odczepić i szukać koło torów, bo może tam był jakiś wypadek – relacjonuje kuzynka.
Przerażające informacje potwierdziła także Prokuratura Okręgowa w Płocku. – Miejsce ukrycia zwłok nie było miejscem, gdzie dokonano zbrodni – poinformował Bartosz Maliszewski, rzecznik prokuratury.
Szokującą teorię w sprawie śmierci córki przedstawił ojciec Mai, pan Jarosław. – On na pewno nie działał sam, chociażby dlatego, że był już za granicą, jak znalazł się telefon Mai. Sam się nie pojawił, wcześniej go tam nie było. Za dużo chodzi tam ludzi, ja sam przechodziłem codziennie – mówi ojciec dziewczyny.
Maja zaginęła 23 kwietnia wieczorem. Miała tylko na chwilę wyjść z domu. Spotkała się wcześniej z kolegą z miasta, a później oznajmiła mamie, że wychodzi do Bartka. Niestety, kontakt z dziewczyną nagle się urwał. Przez tydzień trwały intensywne poszukiwania. Zakończyły się tragicznym odkryciem.
O zabójstwo podejrzany jest 17-letni Bartek G., który kilka dni po zaginięciu dziewczyny wyjechał w ramach szkolnej wymiany do Grecji. Został tam zatrzymany 1 maja.
