Wielka afera z filmem Dody! "Potraktowano mnie jak śmiecia". Wstrząsające kulisy filmu "Dziewczyny z Dubaju"

2021-10-04 16:30

Doda (37 l.) nie ma już siły nawet na to, by się wściekać. Jest rozżalona, a w jej oczach stanęły łzy. Przez dwa lata wkładała całe swoje serce w produkcję filmu "Dziewczyny z Dubaju", a na dwa miesiące przed premierą ona i reżyserka Maria Sadowska (45 l.) zostały zablokowane przez Emila Stępnia (44 l.). Nawet nie wpuszczono ich do studia montażowego, by dokończyły pracę nad filmem. Obie artystki czują się wykorzystane. Mamy przejmujące wideo, które nagrały przed zamkniętymi dla nich drzwiami montażowni. Sprawę skomentował Emil Stępień, a Doda wydała oświadczenie w związku z czym nasz materiał został zaktualizowany.

Afera z filmem Dziewczyny z Dubaju. Doda i Maria Sadowska ZABLOKOWANE. Mocne wideo!

i

Autor: Instagram Afera z filmem "Dziewczyny z Dubaju". Doda i Maria Sadowska ZABLOKOWANE. Mocne wideo!

Przez dwa lata film "Dziewczyny z Dubaju" był dla Dody całym jej życiem. Jej mąż Emil Stępień był producentem odpowiedzialnym za finanse, ona zaś za całą kreatywną sferę - wybierała aktorów, reżyserkę, nie przegapiła ani jednego dnia na planie, dbając o ekipę, a nawet, gdy była taka potrzeba, myjąc aktorkom stopy.

ZOBACZ: Tak wygląda pilnie strzeżona SEKSPRODUKCJA Dody! Plan filmu "Dziewczyny z Dubaju". TYLKO U NAS

Do ukończenia filmu zostało już bardzo niewiele, zaledwie ostatnie szlify montażowe i kilka scen do wycięcia, by skrócić produkcję. Niestety, Doda i Maria Sadowska nie mogą tego zrobić, bo Emil Stępień miał je zablokować. Artystki właśnie odbiły się od zamkniętych przed nimi drzwi firmy, która zajmuje się postprodukcją.

- Same jesteśmy w szoku. Byłyśmy dziś umówione na ostateczny montaż naszego filmu, który jest za długi. Próbujemy od wielu miesięcy umówić się na ten skrót. Było nam to uniemożliwione. I dziś po raz kolejny zamknięto przed nami drzwi - powiedziała Doda w wideo, które nagrała wraz z Sadowską przed montażownią.

- Mamy pół ostatecznego montażu. Nie możemy go poprawić filmu - dla jego jakości i wartości artystycznej. Nie rozumiem w ogóle o co chodzi - dodała rozżalona reżyserka Maria Sadowska.

NIE PRZEGAP: Doda jest wściekła na swojego męża. Co z ich rozwodem? Mocne słowa!

- Emil napisał oficjalne maile, że nie mamy prawa w ogóle dotykać tego filmu, któremu poświęciliśmy dwa lata. I nikt nie rozumie, dlaczego tak się zachowuje. Teraz czujemy się wykorzystane, kopnięte w tyłek i tak naprawdę Emil jest jedynym królem i władcą tego filmu i odsunął nas od tego, co robiłyśmy - wyjaśniła Doda, po czym obie artystki zapowiedziały, że w obecnej sytuacji nie mogą wziąć na siebie odpowiedzialności za film.

AKTUALIZACJA:

Po powrocie do domu Doda nagrała bardzo emocjonalne wideo, które trafiło na jej Instagram. Wokalistka ma już dość tego, że cała odpowiedzialność za czyny jej męża spada na nią. Okazało się też, że Maria Sadowska do dziś nie otrzymała części swojego wynagrodzenia za reżyserię filmu. 

- Ja się czuję wykorzystana, oszukana, wzięta do spółki i do filmu tylko po to, by być twarzą tego, rozpromować, potem zbierać wszystkie cięgi, medialne lincze, pretensje, prawne i finansowe konsekwencje. A okazje się, że ja nie mam żadnych praw, wyrzuca się mnie jak śmiecia, zamyka mi się drzwi do montażowni, w której siedziałam przez ostatni rok. Tyko dlatego, że Emil oszalał. Po prostu oszalał, bo nie ma żadnej logiki w tym myśleniu. Jestem tylko na papierze, potraktowano mnie jak zużyty kapeć - mówi wzburzona Doda na Instagramie.

- Reżyserka ma w umowie "final cut". Mało tego, okazuje się, że nie została jej zapłacona część wynagrodzenia. Ja już nie daję rady świecić oczami za wszystko. Zbieram publiczne lincze za wszystkie sytuacje, za które Emil brał odpowiedzialność, nie ja - za inwestorów, finanse. Nie odzywam się. Zbieram te lincze na swoje plecy, chociaż już nie daję rady. On również się nie odzywa. Nawet nie wytłumaczy, że ja nie miałam z tym nic wspólnego. A ja muszę całe to gówno zbierać na siebie. Po co?! Skoro się okazuje, że ja nie mam żadnych praw. Na koniec dostałam kopa w dupę. Jeśli nie zostaniemy z Marią potraktowane z szacunkiem, jeśli nie będziemy mogły dokończyć naszej pracy, my na pewno się nie pojawimy na premierze - zapowiada Doda.

Miejmy nadzieję, że producenci dojdą do porozumienia. W końcu "Dziewczyny z Dubaju" to najbardziej wyczekiwana premiera ostatnich lat.

AKTUALIZACJA 2:

Emil Stępień ostro skomentował zaistniałą sytuację. Oberwało się zarówno Dodzie, jak i Marii Sadowskiej.

"Ani Maria Sadowska nie podołała temu filmowi, jak i poprzedniej "Sztuce kochania o Michalinie Wisłockiej", ani p. Dorota Rabczewska nie jest tak zdolna, jak się próbuje lansować. Przestańcie Państwo ślepo prowadzić się tanim medialnym zagrywkom celebrytów" - powiedział w rozmowie z Plejadą.

Management Dody wydał oświadczenie, w którym informuje, że artystka w dniu dzisiejszym przestaje promować film "Dziewczyny z Dubaju". Oto cała treść oświadczenia:

"Dorota Rabczewska jako producentka kreatywna i ówczesna w okresie startu produkcji, żona Pana Stępnia, włożyła nie tylko swój cenny czas ale i przede wszystkim całe swoje serce aby doszło do powstania produkcji „Dziewczyny z Dubaju”. Odłożyła swoje muzyczne plany na dalszy plan aby całkowicie oddać się produkcji filmowej, tylko i wyłącznie dla dobra dzieła. Zaangażowała do roli reżysera wybitną i nagradzaną Marię Sadowską oraz dała szansę młodym aktorkom na zaprezentowanie swojego talentu. Film miał ( i wierzymy, że dalej będzie ) trampoliną zawodową dla młodego pokolenia aktorskiego oraz przede wszystkim przestrogą dla młodych widzek, które kiedykolwiek zechcą pójść drogą bohaterek filmu. Dorota Rabczewska została wykorzystana i oszukana, mimo zapewnień ex męża i treści dokumentów, które dotyczą jej decyzyjności w 50 % ( sprawy artystyczne filmu ). Wszelkie problemy i niejasności generowane przez Pana Emila Stępnia, które do tej pory pojawiały się w związku z produkcją, Dorota wraz z pomocą opieki prawnej starała się nie upubliczniać, jednak podczas dzisiejszej sytuacji, artystka dowiedziała się że nie ma żadnych praw do dalszej pracy przy filmie, któremu poświęciła dwa lata życia. Mimo więc poświęconego czasu i szczerych chęci, Dorota Rabczewska nie ponosi odpowiedzialności za finalną wersję montażu filmu oraz zaprzestaje jego promowania w dniu dzisiejszym, gdyż zaistniała sytuacja jest niezgodna nie tylko z artystycznymi założeniami Doroty i Marii ale i poszanowaniem drugiego człowieka. Management Doroty "Dody" Rabczewskiej"

Afera z filmem "Dziewczyny z Dubaju". Doda i Maria Sadowska wykorzystane?
Sonda
Czy czekasz na premierę filmu "Dziewczyny z Dubaju"?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki