Artur Pontek: Trzy razy zdawałem na aktora - HISTORIA ŻYCIA

2012-05-22 4:00

Mimo iż od dziecka wędrował z planu na plan filmowy, do szkoły aktorskiej nie chciano go przyjąć. Artur Pontek (37 l.), czyli policjant Marczak z "Ojca Mateusza", opowiada nam o swojej młodości.

W szkole... bywało, dawałem ciała. Pierwszą klasę liceum musiałem powtarzać. To był okres, gdy naprawdę sporo grałem. Nigdy za to nie dostałem reprymendy od rodziców, wręcz przeciwnie zawsze powtarzali, że byłem nad wyraz spokojnym dzieckiem, grzeczniejszym niż bracia.

Rosłem w tym przekonaniu, choć dziś wydaje mi się, że miałem swoje za skórą. Pamiętam, kiedyś o mały włos nie spaliłem całej działki. Chciałem podlać wyschnięte zielsko benzyną, by szybciej się paliło, ale wszystko się zajęło ogniem, nawet kanister. O matko, co tam się działo!

Jeden z moich licealnych kolegów, gdy spotkaliśmy się już jako osoby dorosłe, powiedział: "Byłeś nieznośny, okropny". Bardzo mnie to zdziwiło, bo wydawało mi się, że byłem fajnym kolegą. Dziś myślę, że mogłem mieć "gorsze" okresy przez role, w które się wcielałem. Czasami grałem trudne, drastyczne role. Sceny rozbierane jak w spektaklu telewizji "Equus" czy niemieckim wojennym filmie "Tęsknota Waleriana Wróbla", w którym ścinają głowę głównego bohatera. Był moment, że po dniu zdjęciowym dostałem drgawek, nie mogłem dłużej słuchać niemieckiego języka... Mimo że biegałem z planu filmowego na plan, że wielu moich "kolegów" z filmu zasiadało w komisji egzaminacyjnej, do szkoły aktorskiej nie dostałem się. Choć próbowałem trzy razy.

Dlaczego mnie nie chcieli? Są zwolennicy przyjmowania do szkoły osób nieskażonych pracą w filmie, bo łatwiej ukształtować je na podobieństwo któregoś z mistrzów. A może po prostu byłem za mało zdolny? Minęło już trochę czasu i w tej chwili mam do tamtych sytuacji inne podejście. Dostałem propozycję pracy w teatrze w Kielcach, którą przyjąłem z pokorą. Postanowiłem wykorzystać ten okres, by przygotować się do egzaminu eksternistycznego. Założyłem sobie, że jeśli teraz nie zdam, kończę z aktorstwem. Przez dwa dni egzaminów gardło miałem tak ściśnięte, że nie mogłem nic przełknąć. A gdy zdałem, w restauracji w Związku Artystów Scen Polskich zjadłem obiad za trzech. Trzy życzenia do złotej rybki? Troszkę wędkuję, ale raczej bez większych sukcesów, może to przez to, że wybieramy z kolegami "trudne akweny", gdzie są dwie ryby na krzyż. Pierwsze życzenie: spełniać się zawodowo, a do tego trzeba zdrowia, szczęścia i propozycji. Drugie: wracać do domu z uśmiechem na twarzy i widzieć po drugiej stronie uśmiech. Trzecie życzenie? - zostawiam wszystkim, którzy mnie słuchają i oglądają.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki