Była żona Kurzajewskiego ujawnia prawdę o ich małżeństwie: "Czułam się deprecjonowana i poniżana". Jakim partnerem jest prowadzący "Pytanie na śniadanie"?

2022-04-29 17:30

Paulina Smaszcz (49 l.) nie zostawia suchej nitki na swoim byłym mężu Macieju Kurzajewskim (49 l.). Dziennikarka ujawniła, jak była przez niego traktowana i to, że została sama w obliczu ciężkiej choroby. Jesteście zaskoczeni jego zachowaniem?

Była żona Kurzajewskiego ujawnia prawdę o ich małżeństwie: czułam się deprecjonowana i poniżana. Jakim partnerem jest prowadzący Pytanie na śniadanie?

i

Autor: akpa Była żona Kurzajewskiego ujawnia prawdę o ich małżeństwie: "czułam się deprecjonowana i poniżana". Jakim partnerem jest prowadzący "Pytanie na śniadanie"?

Paulina Smaszcz i Maciej Kurzajewki wzięli ślub w 1996 roku. Jak przyznaje dziennikarka, była to miłość od pierwszego wejrzenia. Co prawda, gdy się poznali, każde z nich było w związku. Wiedzieli jednak, że muszą być razem. Trzy miesiące po pierwszym spotkaniu, udali się na randkę do kina. - Przyszedł na noc, został na zawsze. Staliśmy się nierozłączni. Poznaliśmy się w styczniu, ja do niego zadzwoniłam w marcu, we wrześniu wzięliśmy ślub - mówiła w "Vivie!". Para doczekała się dwóch synów: Franciszka (27 l.) i Juliana (16 l.). Wydawało się, że ich małżeństwo jest trwałe i idealne. Niestety za czterema ścianami, rozgrywały się prawdziwe dramaty.

Cztery lata temu Paulina poczuła problemy z nogą i ogromny ból. Okazało się, że ma bardzo poważne problemy neurologiczne i musi przejść operacje. Niestety choroba spowodowała, że celebrytka straciła pracę i wpadła w problemy finansowe. Jak sama przyznaje, najgorsze było to, że została sama, bo ówczesny mąż, Maciej Kurzajewki w ogóle jej nie wspierał w tym trudnym czasie. W 2019 roku ogłosili rozstanie.

"Przez chorobę, stres, poczucie samotności, brak wsparcia i zrozumienia ze strony partnera, po 23 latach rozpadło się moje małżeństwo. Rozpadła się rodzina", czytamy w książce "Bądź Kobietą Petardą! Jak zająć się sobą i żyć świadomie", którą napisała.

Cichopek i Kurzajewski są dobrani w kuchni

Smaszcz chciała jak najszybciej się rozwieść. Nie miała jednak środków na podstawowe potrzeby, nie mówiąc o zatrudnieniu prawników. Jednak z pomocą przyszli jej przyjaciele.

"Kiedy wyszłam ze szpitala, moje cztery przyjaciółki dały mi pieniądze na lekarstwa, benzynę, jedzenie dla dziecka i na honorarium dla adwokata, żebym mogła się jak najszybciej rozwieść. Nie walczyłam o alimenty i o pieniądze. Musiałam jak najszybciej zakończyć życie, którego nie chciałam i w którym czułam się deprecjonowana i poniżana. Jedyny cel, jaki miałam, to uciec jak najszybciej, odciąć się od dotychczasowego życia zawodowego i prywatnego. Zacząć wszystko jeszcze raz, po swojemu", wyznała.

Sonda
Oglądasz "Pytanie na śniadanie"?
Listen to "O poczuciu wartości" on Spreaker.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki