Cezary Pazura nie zdradził tytułu filmu, który uważa za najgorszy, w jakim grał. Dużo mówił o "Mieście prywatnym", gdzie... nie wystąpił. Jego zdaniem film był klapą, bo wszyscy w nim grający chcieli być Bogusławem Lindą. "Kilerów 2-óch" zganił za zbyt dużą liczbę żartów, przez co widz gubił wątki i gagi. Opowiedział także historię filmu "Wirus". W jednej ze scen wpadł go świeżo wykopanego grobu na cmentarzu. Grało mu się wówczas bardzo często, bo w ziemi było czuć "trupem".
Pazura wspominając scenę z filmu, zboczył z tematu i zaczął mówić o historii jaką opowiedział mu pracownik krematorium. - "Kiedyś człowiek pierdyknął, sproszkowany. A teraz Panie, przez to co jemy, jest tyle ołowiu, metali ciężkich w człowieku, mają nadwagę. Panie, to się pali 2-3 razy dłużej, a pieniądze te same. Ja muszę inną stawkę wziąć, ale jak wezmę inną, to pójdą gdzie indziej albo się sami spalą". Oni maja problem, ci krematorzy - wyjawił aktor.