Wideo
Pogoda
Quizy
Filip Chajzer rok temu przeżył ogromną tragedię. W wypadku samochodowym stracił jedynaka - Maksa. Niestety internauci nie okazali współczucia. Jeden z nich zwrócił się do dziennikarza następującym komentarzem "Może trzeba, byś jeszcze jedno dziecko stracił". Tego było za wiele. Chajzer opublikował zdjęcie i nazwisko hejtera na swoim Facebooku. Mężczyznę bardzo łatwo można było namierzyć. W kilkanaście godzin od publikacji, hejter zadzwonił do dziennikarza z przeprosinami i błagalną prośbą o zdjęcie jego danych. Jak się okazało mężczyzna został pobity. Otrzymywał również pogróżki.
- Ludzie życzą mu bardzo złych rzeczy, zaczynają pisać o tym portale, facet staje się rozpoznawalny i ścigany. Jest noc, dzwoni telefon i ja słyszę jęczenie, buczenie, ryczenie, skowyt. Ryczy facet do słuchawki. i mówi: "Panie Filipie, proszę wybaczyć. Ja nie wiedziałem, co robię. Zostałem pobity, ktoś wali do moich drzwi, o wszystkim dowiedziała się rodzina, jest mi koszmarnie wstyd, proszę o wybaczenie i usunięcie tego posta, bo ja się boje o swoje życie - opisał rozmowę z hejterem Filip Chajzer, podczas wizyty u Kuby Wojewódzkiego.
Ostatnio dziennikarz jeszcze raz odniósł się do doświadczeń z hejterem. W rozmowie z portalem "Cannabis News" przyznał, że od tamtej sytuacji nie spotyka się z hejtem w internecie.
- To się ucięło. Nie ma. Nie istnieje. Musiał dostać jeden człowiek w twarz, tak realnie, fizycznie na ulicy i to musiało zostać pokazane. W tym momencie ta przestrzeń wirtualna i realna zaczęły się rozumieć. (...) Dostał od obcych ludzi, których nie znał i których ja też nie znałem. To był bardzo radykalny krok, ale absolutnie się tego nie wstydzę (chodzi o publikację wizerunku hejtera - przyp. red). (...) On powinien dostać kilka razy bardziej, tak mi się wydaje - tłumaczył dziennikarz.
ZOBACZ: Chajzer OBURZONY wpisem Ziemkiewicza: Ziemkiewicz SZMATO
Podcasty
Playlisty tematyczne
