Opania jest mocny w gębie?

2009-02-22 9:00

Bartosz Opania (39 l.) gra eleganckiego wydawcę Bartka Wróblewskiego w serialu "Teraz albo nigdy" i niepokornego lekarza Witka Latoszka w "Na dobre i na złe". Nam opowiada co go cieszy, czego mu się nie chce i do czego zmusza nas życie.

- Która postać jest panu bliższa? Wróblewski czy Latoszek?

- Żadna. Dla mnie są to tylko zadania aktorskie. Nie będę opowiadał dyrdymałów, że jestem z nimi związany, bo nie jestem. Granie w serialu to praca jak każda inna. Zależy mi natomiast na ludziach, z którymi pracuję przy serialu "Teraz albo nigdy!".

- Ale żeby zagrać wydawcę, podpatrywał pan wydawców?

- Nie. Konwencja tego serialu jest baśniowa. Nie ma wiele wspólnego z życiem. Posiłkuję się więc przede wszystkim wyobraźnią na ten temat.

- A w sprawie postaci Latoszka konsultował się pan z fachowcami?

- Z racji zawodu mojej mamy całe dzieciństwo spędziłem pod stołem w szpitalnym laboratorium i przyglądałem się pracy lekarzy.

- Czy pan, aktor kojarzony głównie z filmem, może traktować występ w serialu jako wyzwanie?

- Życie zmusza nas do kompromisów. Zagrałem w "Teraz albo nigdy!" przede wszystkim dlatego, że postać Bartka napisana jest z poczuciem humoru. Dla mnie to szansa pobawienia się konwencją, to jest najistotniejszy powód, dla którego podjąłem się tej roli. A jeśli chodzi o serial "Na dobre i na złe" nie będę tu ściemniał, że misja, itd. Jestem aktorem i grając zarabiam pieniądze. Niemniej w tym serialu czasami pojawiają się istotne problemy, które mogą powiedzieć ludziom coś ważnego o różnych przypadkach chorobowych, o których mogliby się nigdy nie dowiedzieć.

Jestem zadowolony z tego, co robię, z produkcji, w których biorę udział. Wszystkie w jakiś sposób mnie cieszą, nie wstydzę się ich.

- Ma pan aktorskie marzenia?

- Nie mam marzeń aktorskich, bo w tym kraju są one nie do zrealizowania, więc po co je mieć. Wolę zostać mile zaskoczony (śmiech).

- Wyemigruje pan, żeby je zrealizować?

- Nie. Lubię grać role ciekawe. Oglądam teraz serial "Rzym". Bo fascynuje mnie starożytność, a zarazem sposób, w jaki stworzony jest ten serial. Jesteśmy lata świetlne za nimi. Chodzi o to, co się dzieje w filmie, w serialu. O pomysł, rzetelność realizacji, dbałość o szczegóły.

- To może stanie pan po drugiej stronie kamery?

- Nie mam takich ambicji, nie chce mi się.

- To może autorskie przedstawienie?

- Bardziej zamierzam realizować siebie w sferze muzycznej niż teatralnej. Dobrze śpiewam, zaczekam jednak z określeniem się, czy to będzie płyta, czy recital.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki