Eurowizja 2022. Krystian Ochman zadradza szczególy swojego występu. "Nie mogę się już doczekać!"

2022-05-10 11:51

Rok po wygranej w „The Voice of Poland”" Krystian Ochman ponownie oczarował widzów, którzy zdecydowali, że to on będzie w tym roku śpiewać w biało-czerwonych barwach podczas Eurowizji w Turynie. Z tej okazji wokalista zdradził, jak przygotowuje się do zbliżającego się konkursu, i opowiedział o dorastaniu w USA oraz muzycznej pasji odziedziczonej po dziadku.

Krystian Ochman jedzie na Eurowizję: Jak dba o głos? Kto z rodziny go krytykuje? Czy ma czas na miłość?

– Twój udział w Eurowizji nie jest oczywisty, ponieważ jeszcze do niedawna mieszkałeś w USA, gdzie się urodziłeś. Skąd decyzja, by przenieść się do Polski i tutaj spróbować swoich sił?

– Przede wszystkim zależało mi, by rozwijać moje umiejętności wokalne i móc doskonalić warsztat. W związku z tym rodzice wspólnie z dziadkiem zaproponowali mi, bym przeprowadził się do Polski. Tu miałbym możliwość trafić pod skrzydła osób, które poświęciłyby mi wystarczająco dużo czasu i uwagi i dbałyby o moją muzyczną drogę. Pomyślałem więc, że warto spróbować. Poza tym jestem Polakiem i jestem z tego dumny.

– Dla osoby wychowanej w Stanach odnalezienie się w polskiej – tak innej przecież – rzeczywistości pewnie nie jest łatwe. Jak było w twoim przypadku?

– Do pewnych rzeczy łatwiej było się przyzwyczaić, do innych trudniej. Oczywiście, że między polską a amerykańską rzeczywistością są duże różnice – inne są kultura, podejście do życia, dynamika pracy, klimat – ale zawsze byłem otwarty na nowe rzeczy i chętnie ich próbuję. Decyzję o przeprowadzce podjąłem w pełni świadomie, wiedziałem więc, z czym muszę się liczyć. Tym bardziej że bywałem już w Polsce wcześniej wielokrotnie, choć tylko na wakacje. Oczywiście świadomość, że zostawiam w Stanach wielu moim znajomych, nie była łatwa. Dalej staram się utrzymywać z nimi kontakt, ale jednocześnie odnaleźć w nowym towarzystwie. Na pewno bardzo pomógł mi fakt, że mam tutaj rodzinę.

– Wyróżnia cię nie tylko pochodzenie, ale także nazwisko. Twoim dziadkiem jest znany polski śpiewak operowy Wiesław Ochman. Jaki miał wpływ na twoją muzyczną drogę?

– Dziadek zawsze odgrywał ważną rolę w naszym życiu. Mieszkając w Stanach, rzadziej mogłem go widywać, ale dzięki niemu muzyka klasyczna i operowa cały czas była u nas obecna. Pamiętam, jak słuchaliśmy dziadka, jak chodziliśmy razem na przedstawienia, gdy przyjeżdżał. Po mojej przeprowadzce do Polski to właśnie on i babcia pomogli mi się tutaj odnaleźć. Nie wiem, czy udałoby mi się to bez ich pomocy. Dziadek widzi, że czuję się spełniony w tym, co robię, odnajduję w tym radość, i stara się mnie w tym wspierać, nie tylko muzycznie, ale też po prostu życiowo, pomagać mi. Wiem, że mogę na niego liczyć. Dla nas niezwykle ważna jest rodzina i wzajemne wsparcie.

– Po twoim zwycięstwie w „The Voice of Poland” i pierwszych singlach zaczęto określać cię mianem „muzycznego objawienia” czy „nowej nadziei polskiej sceny”.

– Takie słowa są oczywiście bardzo miłe i bardzo cieszą, ale staram się skupić przede wszystkim na tym, co robię, i na nowych projektach. W końcu jestem dopiero na początku mojej muzycznej drogi. Za każdym razem naturalnie mam nadzieję, że efekty mojej pracy spodobają się ludziom, ale liczę się także z tym, że nie zawsze musi tak być, ostateczna ocena należy do publiczności i muszę to uszanować.

– Dlaczego postanowiłeś zawalczyć o prawo do reprezentowania Polski w tym roku na Eurowizji?

– To było raczej spontaniczne. Decyzja o tym, by wyłonić polskiego reprezentanta w preselekcjach, zapadła dość nagle. Muszę przyznać, że dopiero dwa lata temu zacząłem śledzić kolejne konkursy Eurowizji, nie byłem więc całkiem pewien, czy jestem zarówno wokalnie, jak i mentalnie gotowy, by wziąć udział w takim wydarzeniu, ale bardzo się cieszę, że będę mieć w tym roku szansę wystąpić w roli uczestnika. Czuję dużą wdzięczność. Traktuję to jako kolejny ważny krok w mojej muzycznej karierze. Jestem świadomy poziomu tego konkursu i chcę jak najlepiej nas reprezentować.

– Na naszych reprezentantach co roku ciąży duża presja i muszą sprostać ogromnym oczekiwaniom polskiej publiczności, która zawsze liczy na zwycięstwo.

– Staram się jakoś sobie z tym radzić, bo chyba nie mam innego wyjścia (śmiech). Muszę jednak przyznać, że nie zamykam się na głosy krytyki, bo myślę, że głos ludzi jest niezwykle ważny. Bez publiczności nie ma artysty. Jasne, że nie da się zadowolić wszystkich, ale ważne jest, by szanować także te mniej pochlebne opinie, nawet jeśli się z nimi nie zgadza. Trzeba słuchać głosów innych i umieć wyciągać z nich wnioski. Bez tego trudno się rozwijać i robić postępy.

– Na Eurowizji zaprezentujesz utwór „River”. Jak przygotowujesz się do swojego występu?

– Przygotowania już się rozpoczęły. Większość elementów składających się na mój występ jest już gotowych, pozostało już tylko dopracowanie szczegółów na miejscu w Turynie. Mam nadzieję, że uda mi się jak najlepiej zaprezentować siebie i mój kraj, a reszta zależy już wyłącznie od publiczności. Jestem na to gotowy i nie mogę się już doczekać.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki