Grzegorz Markowski OSTRO o Polakach: Jesteśmy bardzo niedobrzy

2019-02-25 10:14

Grzegorz Markowski udzielił bardzo mocnego wywiadu portalowi Dziennik.pl. Mówił tam o swojej płycie "Droga", którą nagrał razem z córką Patrycją Markowską. Przy okazji zwierzeń, postanowił powiedzieć, to co myśli o wspólczesnej Polsce i Polakach. To bardzo negatywne słowa.

Grzegorz Markowski: Lubię piwo i cycuszki

i

Autor: archiwum se.pl

Grzegorz Markowski obserwuje Polaków od 50 lat. Gdy był nastolatkiem spotkał się z wieloma przejawami agresji na swoich koncertach. Wówwczas myślał, że nic gorszego go nie spotka.

- Miałem 15-16 lat, to był pierwszy zespół, w którym śpiewałem. Grałem w małych miejscowościach. Tam ludzie się tłukli. Dla mnie to było okropne, jak jacyś faceci trzymali kufle w rękach i walili nimi przyjezdnego, który wyłączył prąd ze słupa, przez co nie można było dokończyć koncertu. Myślałem, że to najwyższy rodzaj zezwierzęcenia - wyznał lider Perfectu w rozmowie z dziennik.pl.

Teraz już wie, że może być gorzej. O Polakach ma bardzo złe zdanie.

- Okazuje się, że ta bariera została przekroczona kilkukrotnie. Nie wiem, kiedy nastąpi koniec tego procesu. Nie wiem, czy trzeba znów powstania, czy śmierci kogoś takiego, jak Jan Paweł II, ale wtedy refleksji wystarczyło też raptem na kilka tygodni. Jako Polacy jesteśmy niereformowalni. Delikatność i uśmiechy to tylko pozory, a tak naprawdę jesteśmy bardzo niedobrzy  twierdzi Grzegorz Markowski.

Okazuje się, że piosenkarz nie ma telefonu komórkowego i komputera. Przez to nie czyta negatywnych opinii na swój temat.

- Ja hejt oczywiście przeżywałem na własnej skórze. Ale w pewnym momencie wykluczyłem ze swego życia Internet. Nie mam nawet komputera. Nie mam również komórki. To są dwa urządzenia, które są jak zabawa atomem: miało służyć człowiekowi, a nie posłużyło. Parokrotnie, gdy graliśmy koncerty, często bardzo udane: Spodek, albo koncerty XXXV-lecia, (przestałem mieć kompleksy wobec Tiny Turner i Stonesów), wchodziliśmy po nich do garderoby i ktoś włączał internet, bo miał go pod pachą. Czytał bluzgi. To, że lecimy formaliną, że niepotrzebnie wychodziliśmy z szafy… Stwierdziłem, że mi to jest niepotrzebne  wyjawił.

Grzegorz Markowski sądzi także, że była to już jego ostatnia płyta. 

- Powiem ci szczerze: wydaje mi się, że ja powiedziałem w życiu, w sensie muzycznym, prawie wszystko, co mogłem. Wszystko to było bardzo szczere, autentyczne, dynamiczne. To jest chyba zamknięcie jakiegoś rozdziału. I to chyba jest ostatnia płyta - stwierdził.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki