Gwiazdor "Barw szczęścia" wydał płytę! "Gdyby nie muzyka, bylibyśmy menelami". WYWIAD

2016-03-18 12:06

Marka Molaka możecie kojarzyć z serialu "Barwy szczęścia", gdzie wciela sie w postać Huberta Pyrki. Nie wszyscy wiedzą jednak, że Marek jest też wokalistą i od lat tworzy zespół Ava. Właśnie ukazała się ich debiutancka płyta "Po drugiej stronie". Przeczytajcie rozmowę z Markiem i perkusistą zespołu, Maciejem Tarapaczem.

Marek Molak

i

Autor: AKPA

Właśnie wydaliście debiutancką płytę. Jakie były wasze inspiracje?

Marek Molak: Pierwsza płyta to w 100% nasz materiał i ciężko powiedzieć, co i kto był inspiracją do tworzenia go. W sumie czerpaliśmy głównie z życia, trochę ze starej szkoły polskiego rocka, także... To szeroki temat.

Maciej Tarapacz: Ciężko powiedzieć, tak jak wspomniał Marek. Stara szkoła polskiego rocka - Perfect, Lady Pank, Budka Suflera - oraz szczypta progresywnego grania.

To gatunek, któremu będziecie wierni?

Marek: Jesteśmy konsekwentni. Gramy jak gramy - w myśl znanego hip-hop'owego sloganu "jaraj się, albo pie*dol się". Gramy taką muzę, bo dobrze się w niej odnajdujemy, może ona ewoluować, ale jakichś drastycznych zmian raczej bym się nie spodziewał.

Maciej: Mówi się że "dobre g*wno można sprzedać wiele razy". Dla nas to, co robimy jest ok. Możliwe, że zaczniemy grać troszkę mocniej, ale bez szaleństwa.

Gdybyście mieli możliwość współpracy z zagranicznymi artystami, kto by to był?

Maciej: Pink! Uwielbiam Laskę

Marek: Zawsze "zagraniczni artyści"... Mamy w Polsce tylu zajebistych muzyków i wokalistów, może by tak pograć z nimi, a nie oglądać się na wschód czy zachód.

Jakie wartości chcielibyście przekazać młodym ludziom, którzy słuchają waszej muzyki?

Maciej: Determinacja kluczem do realizacji marzeń! I że alkohol niszczy skórę, szczególnie na łokciach i kolanach, nie pijcie! (śmiech)

Marek Molak: Wierzcie w siebie, wykorzystajcie czas, który został wam dany. Nie bójcie się zmian i jedzcie powoli.

Gdyby nie branża muzyczna, czym byście się zajmowali?

Maciej: Byłbym filmowcem (którym również jestem), byłbym zawodowym bokserem. Serio! (śmiech).

Marek: Pewnie bylibyśmy menelami, albo prezesami jakichś dubajskich koncernów (śmiech)

Cover, którego byście nigdy nie zagrali?

Maciej: To zależy w jakiej formie, ale raczej nic co zachęca do walenia wódy i ćpania.

Marek: Wow, dziwne pytanie. Cóż, ja uważam, że wszystko można zagrać, zaaranżować rzeczy, które nam nie leżą jakoś inaczej, w muzyce nie ma barier. Ja przynajmniej tak uważam, chłopaki raczej podobnie.

Ale jednym z wywiadów wspomnieliście, że... bierzecie kokainę.

Maciej: To są wygłupy, taki teatr głupów. Mamy dużo znajomych w naszej branży, u których w nosie od ilości śniegu można zjechać na sankach. Trzymamy się daleko od tego świństwa.

Chłopaki odrobiona szczerości, fanki są bardzo zainteresowane faktem czy macie dziewczyny?

Maciej: Są zainteresowane, ale raczej zawsze jest kulturalnie (śmiech).

Do którego typu facetów wam bliżej? Macho czy dżentelmeni? Kto płaci w knajpie, gdy idziecie tam z dziewczyną?

Maciej: Jeśli to są nasze partnerki to my. Jeśli nasze dobre przyjaciółki to zazwyczaj my. Jeśli zwykłe koleżanki, to raczej każdy za siebie.

Marek: Ha ha ha. Nikt nie płaci, my jesteśmy mega zaradni, gotujemy sami i żarcie zawsze jest mega. Chyba jesteśmy trochę połączeniem obu tych cech.

A co sądzicie o równouprawnieniu?

Maciej: Kobiety i mężczyźni niech próbują sił we wszystkim, ale ważne, aby mieć olej w głowie i jeśli uznamy, że do czegoś się nie nadamy, to za to się nie brać! Jak wspomniał Marek każdy ma swoje obowiązki i przywileje, ja dodam jeszcze predyspozycje.     Faceci są w 95% silniejsi od kobiet , one są bardziej skrupulatne. Trzymajmy się granic, w których czujemy się pewnie , dobrze i bezpiecznie. Bardzo bym nie chciał, aby zgniotła mnie lodówka, która była wciągana na 5 piętro po schodach przez 50 kg dziewczynę.

Marek: Zależy, co przez to rozumiesz. Jeżeli chodzi o wyrównanie poziomu wymagań i oczekiwań względem obu płci to spoko, nie widzę przeszkód. Jeżeli jednak chodzi o kobiety, które będą musiały same wciągać kredens po schodach (facet nie pomoże, przecież jest równouprawnienie) to trochę słabiej. Ja uważam, że kobieta to kobieta, a facet to facet, każde ma swoje obowiązki i przywileje, tak jest od wieków i chyba się to sprawdza.

ZOBACZ: Barwy szczęścia. Andrzej Tomala umrze na zawał serca?

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki