Jerzy Bińczycki. Kochał się w aktorce "Ojca Mateusza". Wielka kariera dzięki śmierci kolegi. Niezapomniani

2021-09-11 6:18

Gdy widzimy aktora Jerzego Bińczyckiego (+61 l.), od razu przed oczami mamy "Noce i dnie" oraz "Znachora". Rola Bogumiła Niechcica w ekranizacji powieści Marii Dąbrowskiej (+75 l.) przyniosła mu olbrzymią sławę. Mało kto wie, że gdyby nie śmiertelna choroba jego kolegi, Stanisława Jasiukiewicza (+52 l.), to Bińczycki byłby znany głównie przez widzów Starego Teatru w Krakowie.

(Nie)zapomniani. Jerzy Bińczycki

i

Autor: INPLUS/EAST NEWS

Rola życia dzięki chorobie kolegi

Stanisław Jasiukiewicz wiedząc, że ma raka trzustki odmówił reżyserowi Jerzemu Antczakowi (92 l.), który chciał go u boku swojej żony, Jadwigi Barańskiej (86 l.). - Niezwykła prawość i lojalność kazały Jasiukowi ustrzec mnie przed katastrofą, bo przecież mógłby odejść w czasie realizacji filmu (...) W czasie kręcenia ślubu Barbary i Bogumiła przyszedł do kościoła Wizytek. Stał cicho w nawie bocznej i płakał. Pamiętam, jak łzy płynęły mu po policzkach. Ktoś mnie odwołał. Kiedy wróciłem, już go nie było. Umarł w dniu, w którym kręciliśmy scenę z nenufarami - napisał Antczak w książce "Noce i dnie mojego życia". Wcześniej Jerzy Bińczycki grywał głównie epizody i mało znaczące role. W filmowej wersji "Janosika" nie znalazł się nawet w napisach końcowych, a w produkcji "Orzeł i reszka" z 1974 roku jego rola dubbingowana była przez Bogusława Sochnackiego (+73 l.). Często bywało także, że aktor zapisywany był jako Binczycki. Po sukcesie "Nocy i dni" wszystko się zmieniło. Krytycy byli zachwyceni jego grą aktorską - Zbudował fascynującą, ponadczasową sylwetkę zwyczajnego człowieka. Delikatnie odsłonił psychiczne rany bohatera, pokazując jednocześnie jego wewnętrzne bogactwo - pisał o jego roli Krzysztof Demidowicz. Kolejne propozycje filmowe sypały się jak z rękawa. Ta największa to bez wątpienia rola profesora Rafała Wilczura w "Znachorze" Jerzego Hoffmana (89 l.) według powieści Tadeusza Dołęgi-Mostowicza (+41 l.). Premiery swojej kolejnej znaczącej roli, Macieja Dobrzyńskiego w "Panu Tadeuszu" (1999), już nie dożył.

Skromny grób aktora "Znachora". Napis na mogile jest prawie niezauważalny (Nie)zapomniani [WIDEO]

Życie prywatne

Będąc jeszcze na studiach zauroczył się Aleksandrę Górską (82 l.), aktorką znaną dzisiaj z roli babci Lucyny Wielickiej w "Ojcu Mateuszu". Ta wybrała jednak ich wspólnego kolegę, aktora Andrzeja Szajewskiego (+61 l.), z którym miała dwóch synów - Tadeusza (50 l.) i Łukasza (44 l.). Pierwszą żoną Bińczyckiego w latach 60. został aktorka Elżbieta Willówna (83 l.), z którą występował na deskach teatralnych i miał córkę Magdalenę. Para mimo rozwodu pozostała w dobrych relacjach. - Nie wierzę w aktorskie małżeństwa, tego typu związki mają małe szanse na przetrwanie - mówił po latach aktor. Później Jerzy Bińczycki poślubił młodszą o 18 lat teatrolog Elżbietę z domu Godorowską (66 l.), która była jego wielką fanką. - Z czasem przerodził się w znajomość, potem w sympatię, w konsekwencji w małżeństwo. Takiej kobiety szukałem. Zarówno mnie jak i jej zależało na tym, żeby mieć prawdziwy dom, rodzinę. Tego nam brakowało. Mimo różnych temperamentów i rytmów wewnętrznych nasze marzenia i wyobrażenia o domu gdzieś się spotkały. To układanie wspólnego życia było dla mnie czasem wielkiego renesansu. Zaczęło się coś na nowo w mojej biografii, co zmieniło sens mojego życia - wspominał. Małżonkowie doczekali się syna Jana (39 l.), który został kulturoznawcą. Razem z żoną aktor angażował się politycznie, działając w Unii Demokratycznej i Unii Wolności. W 1991 roku kandydował bez powodzenia do Senatu. Wdowa po aktorze, Elżbieta Bińczycka od 2016 roku jest przewodnicząca partii Unia Europejskich Demokratów.

"Znachor" jak "Kevin sam w domu"

Ukochany Kraków

Jerzy Bińczycki niemal całe swoje życie poświęcił rodowi Kraka. To tu ukończył podstawówkę, liceum i Wyższą Szkołę Teatralną im. Ludwika Solskiego. Kraków zdradził tylko na cztery lata, kiedy to od 1961 do 1965 roku występował w Teatrze Śląskim im. S. Wyspiańskiego w Katowicach. Potem Zygmunt Hübner (+58 l.) zaangażował go do Starego Teatru w Krakowie, któremu został wierny do końca życia. Na krótko przed śmiercią został nawet dyrektorem placówki.

Śmierć i pogrzeb

Aktor zmarł nagle na zawał serca w szpitalu im. Gabriela Narutowicza w Krakowie. Został pochowany w Alei Zasłużonych Cmentarza Rakowickiego w Krakowie. Trzy lata po śmierci na froncie budynku Starego Teatru została wmurowana poświęcona mu tablica pamiątkowa. W tym samym roku uroczyście nadano imię Szkole Podstawowej nr 68 w Krakowie-Witkowicach, której był absolwentem.

Za tydzień Mieczysław Czechowicz (+60 l.)

Tak wygląda grób Jerzego Bińczyckiego | Niezapomniani

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki