Jestem świetną teściową

2010-03-08 3:00

Jest nazywana królową piosenki dziecięcej, ale to niezbyt precyzyjne określenie. Bo to, co śpiewa, porywa i małych, i dużych. Na jej koncertach doskonale bawią się całe rodziny. Dlatego żartuje, że jeśli już ma być królową, to piosenki familijnej. Majka Jeżowska - piosenkarka, kompozytorka, reżyserka, scenarzystka. Kawaler Orderu Uśmiechu i Ambasador Dobrej Woli przy UNICEF-ie

- To wprost niesamowite, przed chwilą zakończyła pani koncert w Środzie Wielkopolskiej, za chwilę znowu dalej w trasę, a wygląda pani tak świeżutko, jakby wróciła z zabiegów w spa...

- Prawda, że dużo koncertuję. Daję ponad 100 koncertów rocznie, a bywało, że miałam ich trzy razy tyle. Robię to od lat z największą przyjemnością. Czuję, wiem, że jestem potrzebna. Jak widzę te tłumy dzieci, nastolatków i dorosłych, tak świetnie bawiących się na spotkaniach ze mną, to, no po prostu, serce rośnie. I to mnie nakręca, to daje siłę i pewnie też ma wpływ na wygląd.

- Kryzys, na który narzeka wiele gwiazd naszej estrady, pani się nie ima?

- Ja żadnego zastoju nie zauważam. Nie czuję kryzysu, bo wciąż wokół mnie coś się dzieje. Nawet muszę odmawiać.

- Zaczęła pani od piosenki dla dzieci, a dokładnie od piosenki skomponowanej do słów Agnieszki Osieckiej "A ja wolę moją mamę", którą dedykowała pani synowi Wojtkowi. To wtedy zaczęło się zainteresowanie tego typu twórczością dla najmłodszych?

- Być może, choć to nie do końca tak. Ja chciałam śpiewać tak, żeby zarażać ludzi optymizmem, chciałam i nadal chcę nieść ludziom prostą, ale dobrą rozrywkę. Chcę śpiewać takie piosenki, które łączą pokolenia.

- I to się pani całkowicie udaje. Zresztą, wystarczy tylko popatrzeć na tytuły pani piosenek: "Na słodko", "Ogólnie jest okej", "Świat dla odważnych"... Od razu robi się cieplej na duszy. Jak to pani śpiewa w jednym z utworów, "Od rana mam dobry humor, do przechodniów na ulicy śmieję się. I choćby deszcz z nieba lunął, to radości nie przesłoni żaden cień" - czy tak jest też w życiu?

-Dokładnie tak jest. Może ten optymizm mam w genach, choć raczej nie po mamie, bo ona wszystko widziała w czarnych kolorach. Jestem pozytywnie nastawiona do ludzi, śpiewam optymistyczne piosenki i to się już samo tak nakręca.

- Czy optymizm odziedziczył po pani syn Wojtek?

- Myślę, że tak. Mamy ze sobą doskonały kontakt, podobnie jestem w doskonałych stosunkach z jego żoną. I zawsze chwalimy się nawzajem w towarzystwie. A to chyba nie zdarza się często, żeby synowa chwaliła teściową i odwrotnie.

- Pani imieniem nazywają przedszkola, szkoły, i to nawet w Wielkiej Brytanii! Takie zaszczyty za życia to wielki sukces!

- Niedawno wróciłam z Wielkiej Brytanii, gdzie uczestniczyłam w podobnej uroczystości. Moje imię otrzymała jedna z polskich szkół w Kornwalii.

- Gratuluje i dziękuję za rozmowę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki