Julia Wróblewska: Wróciła na terapię!

2020-01-09 2:51

Wydawałoby się, że Julia Wróblewska (22 l.), która od najmłodszych lat jest gwiazdą polskich filmów i seriali, ma bezproblemowe życie. Tymczasem młoda gwiazda nie do końca radzi sobie ze sobą. Otwarcie przyznaje, że korzysta z psychoterapii, na którą właśnie powróciła po przerwie.

Julia Wróblewska bez stanika

i

Autor: AKPA Julia Wróblewska bez stanika

– Przechodzę terapię psychodynamiczną…Muszę walczyć sama ze sobą, żeby dać sobie poczuć te „złe” emocje, zwalczyć lęk. Terapeutka próbuje je wywoływać. Czuję się niekomfortowo, ale nie zagraża to mojemu życiu i gdy w końcu wszystkie przepracuję, będę mogła być szczęśliwa... Mówienie o tym, co nas boli i myślenie o tym, by to przepracować, jest cholernie trudne. Jednak widząc przed sobą jasny cel, coś co kiedyś wydawało się nieosiągalne, jestem w stanie się przełamać. Po 2 latach czuję się lepiej. Lepiej rozumiem siebie, moje emocje i zaburzenie – wyznała gwiazda „M jak miłość” w instagramowym wpisie.

Wyświetl ten post na Instagramie.
Dziś wracam do regularnej terapii po dłuższej przerwie i przypomniało mi się to, że wielu z Was pyta mnie jak ona wygląda, czy powinni się na nią wybrać. Zacznę od tego, że jeśli podejrzewacie u siebie problem, powinniście umówić się na wizytę u psychiatry. Ja nie mogę Wam powiedzieć, czy nadajecie się do tego typu leczenia, ponieważ nie mam takich uprawnień. Jeśli chodzi o samą psychoterapię, mamy jej wiele rodzajów. Ja przechodzę terapię psychodynamiczną. Nie jestem w stanie opisać innych, ale mogę opowiedzieć jak wygląda moja. Zaczęłam od poznania się z moją terapeutką i opowiedzeniem o tym, dlaczego zgłosiłam się do psychiatry, co utrudnia mi funkcjonowanie i przedstawiałam powoli moją przeszłość. Przepracowujemy ją-często muszę walczyć sama ze sobą, żeby dać sobie poczuć te „złe” emocje, zwalczyć lęk. Terapeutka próbuje je wywoływać. To tak jakbym emocje, których nie chcę czuć, całe życie wrzucała za tamę. Jeśli tama się rozbije, a bez leczenia na pewno w końcu puści, zaleją mnie. Więc stworzyłyśmy drabinę na jej szczyt i zalewamy mnie powoli. Wiaderko po wiaderku, tak żebym mogła je przyjąć, ale nie utopić się w nich, nauczyć się w nich pływać. Czuję się niekomfortowo, ale nie zagraża to mojemu życiu i gdy w końcu wszystkie przepracuję, będę mogła być szczęśliwa. Ta praca głównie polega na przepracowaniu Waszych uczuć, stworzeniu miejsca, w którym poczujecie się bezpiecznie. Na nauce samoświadomości, swoich toksycznych schematów, które zaczniecie zauważać, rozpoznawać i wdrażać coś zdrowszego, aż stanie się to nawykiem. To nic strasznego, jednak musicie pogodzić się z tym, że czasem będzie niekomfortowo. Mówienie o tym co Was boli i myślenie o tym, by to przepracować jest cholernie trudne. Jednak widząc przed sobą jasny cel, coś co kiedyś wydawało się nieosiągalne, jestem w stanie się przełamać. Jak już kiedyś pisałam: „Niewyrażone emocje nigdy nie umierają. Zostają zakopane żywcem, aby powrócić później w znacznie gorszej postaci”. Moje wróciły i muszę ten ciężar znieść. Po 2 latach czuję się lepiej. Lepiej rozumiem siebie, moje emocje i zaburzenie. Leczenie jest trudne, ale nie jest niemożliwe i tylko Wy możecie sobie pomóc. Miłego dnia wszystkim ♥️ Post udostępniony przez Julia Wróblewska (@juleczkaaa_jula)

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki