Justyna Steczkowska: Dzięki fotograficznej pasji inaczej patrzę na kobiety

2010-10-16 14:00

Justyna Steczkowska (38 l.) specjalnie dla "Super Expressu" opowiada o tym, co zmieniła w jej życiu pasja fotograficzna. Przyznaje, że w tej dziedzinie wciąż się uczy i nie jest profesjonalistką. Gdy robi zdjęcia, najbardziej zależy jej na uwiecznianiu chwil szczęścia.

Łukasz Zając: - Profesja fotografa wymaga chyba sporo pracy. Czy wystarczy mieć do tego smykałkę?

Justyna Steczkowska: - Zawsze wymaga to szkolenia, nawet jeśli ma się artystyczną duszę. Przede wszystkim jak chce się nazwać artystą, musisz być najpierw dobrym rzemieślnikiem. Nie uważam się za superprofesjonalistę. Ja się wciąż uczę w tej dziedzinie. Jestem sprawnym rzemieślnikiem, ale fotografia to moja pasja. Zachowuję klimat zdjęcia, ale nie mogę powiedzieć, że jestem w tym profesjonalistą, bo nie jestem.

- Czy ma pani jakiegoś nauczyciela? Sugeruje się pani czyimiś radami?

- Jestem samoukiem, w takim sensie, że sama płaciłam za swoją naukę. Za kursy, za książki, za studio, w którym uczyłam się fotografii, ustawienia światła... To się nie stało z dnia na dzień, trwa od 10 lat. A profesjonalnie fotografuję od dwóch, czyli nauka pochłonęła 8 lat mojego życia.

Przeczytaj koniecznie: Justyna Steczkowska też pomoże Nergalowi

- Co jest warte uwiecznienia na zdjęciach? Przyświeca pani jakiś cel?

- Chcę zatrzymać chwile szczęścia.

- Da się zachować szczęście w zdjęciu?

- Nawet nie wie pan jak bardzo.

- Robi pani bardzo ciekawe ujęcia, głównie kobietom, stosuje swoją technikę. Ma się wrażenie, że na wielu z nich nie wszystko chce pani pokazać...

- Jako kobieta fotograf patrzę inaczej na kobiety.

- A co pani sądzi o technicznej obróbce, jakiej poddawane są fotosy modelek, które patrzą na nas z okładek magazynów.

- Tak to dzisiaj wygląda, że Photoshop (komputerowy program do obróbki zdjęć - przyp. red.) jest największym przyjacielem kobiety. W swoim programie "W obiektywie Justyny Steczkowskiej" w Polsacie Cafe też pokazuję to, że jak gwiazda tak świetnie wygląda na okładce, nie znaczy, że tak samo jest w rzeczywistości.

Są takie sytuacje, że przy dużych powiększeniach widać najdrobniejszy szczegół. Jak bym zrobiła panu zdjęcie i powiększyła do formatu B2, to najgładsza skóra będzie wyglądała inaczej. To też nie jest rzeczywistość. Będzie widać pory... Muszę więc poprawić pewne rzeczy. To jest normalne. Tak się działo zawsze w fotografii, no oprócz tych czasów, kiedy robiło się zdjęcia czarno-białe.

- Ale teraz jest chyba nazbyt często stosowane?

- Oczywiście bywają chwile, kiedy media przesadzają w "czyszczeniu" ludzi i czasem patrzysz na siebie i mówisz, przecież ja tak nie wyglądam. Ale to nie jest nasz świat, to nie jest od nas zależne. To jest jak gdyby zabawa, pewnego rodzaju bajka. Nie można wierzyć we wszytko... Myślę, że ludzie mają tego świadomość większą niż kiedykolwiek wcześniej. Na szczęście!

Patrz też: Justyna Steczkowska w belfrowskich okularach - ZDJĘCIA!

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki