Justyna Steczkowska pochodzi z licznej rodziny. Ma aż ośmioro rodzeństwa. W domu nigdy się nie przelewało. Ale prawdziwą biedę poznała w czasach studenckich. Justyna postanowiła rzucić studia, by zacząć naukę wokalistyki. Niestety, na początku się na nią nie dostała. Musiała wtedy sama poradzić sobie w Gdańsku, daleko od domu. Nie było jej łatwo.
- Był taki czas w moim życiu, kiedy zrezygnowałam ze studiów. I naprawdę nie miałam pieniędzy na nic. Nie miałam pracy, szukałam jej, pracowałam dorywczo w różnych miejscach. Wieczorami grałam w klubach jazzowych, żeby zarobić jakiekolwiek pieniądze. Z tych koncertów starczało mi tylko na bilet na autobus w Gdańsku. A trzeba było opłacić mieszkanie i coś jeść. Mieszkanie było priorytetem, więc trzeba było oszczędzać na jedzeniu i prawie nic nie jadłam - wyznała piosenkarka w swojej audycji "Diva w kapciach" w RMF FM.
Justyna Steczkowska nauczyła się wtedy dbać o samą siebie. A że była sprytna, chodziła wieczorami na targ i kupowała nienadające się już do sprzedaży podgniłe warzywa. Z nich próbowała coś ugotować. Ale i tak schudła prawie 10 kilo.
Jadłam to, na co mnie było stać, więc chodziłam wieczorami na rynek - po godz. 18 już wszystko było zgniłe, na następny dzień się nie nadawało do niczego, więc było o połowę tańsze. Byłam królową tego targu. Nauczyłam się robić coś z niczego. Nie kupowałam mięsa, bo ono było najdroższe. Jadłam same warzywa. Schudłam prawie 10 kilo. Ważyłam kiedyś 56, a po pół roku już ważyłam 48 kilo. Teraz ważę między 49 a 50. Tę wagę trzymam od tamtej pory. Zauważyłam, że lepiej wyglądam szczuplejsza. Ale do tego mnie trochę zmusiło życie
- wspomina Steczkowska.
NIE PRZEGAP: Justyna Steczkowska przyznała się, co robi z twarzą. To trwa już od 20 lat! Bolesny zabieg dla urody. ZDJĘCIA
Justyna Steczkowska była sprzątaczką
Zanim zaczęła utrzymywać się z muzyki, imała się różnych zajęć. Nie jest jej obce sprzątanie dla innych.
Nigdy nie prosiłam rodziców o pieniądze. Zresztą jak przestałam studiować, bo nie dostałam się na wokalistykę, zostałam sama w Gdańsku, bez pieniędzy, bez rodziny. Jakoś sobie radziłam. Tu posprzątałam, tu malowałam guziki, tu coś sprzedawałam w sklepie, sprzedawałam rzeczy z dawnych podróży zagranicznych
- opowiedziała.
ZOBACZ TAKŻE: Justyna Steczkowska dumnie paraduje w minibikini! Zrzuciła niemal wszystko. Tak bawiła się na włoskich wakacjach
Steczkowska ujawnia swoje zarobki
W swojej audycji Justyna opowiedziała też o tym, ile zarabiała, gdy stała się już gwiazdą. Ta kwota może wielu zaskoczyć... Za płytę "Dziewczyna szamana", która okazała się wielkim sukcesem, dostała tylko 10% tego, co zarobił krążek.
- Po wygranej w Opolu dostałam pensję 400 zł miesięcznie. Szał! Wystarczyło mi na to, żeby wynająć pokój w Warszawie u mojej koleżanki. Później podpisałam kontrakt z wytwórnią, wydałam swoją pierwszą płytę. No, te zarobki były bardzo słabe. Z całej sprzedaży płyty "Dziewczyna szamana" tylko 10% zarobków trafiało do artysty, takie podpisywaliśmy kontakty. No, niestety. Za ten wielki sukces płyty zrobiłam tylko dach w domu rodziców, bo przeciekał i zaczęłam remont, który zakończył się dopiero po kilku latach. Ludziom się wydawało, że gwiazdy są takie bogate. Ale tak nie było - wyjaśniła Justyna Steczkowska.