Katarzyna Grochola: MYŁAM KIBLE w Anglii. HISTORIA ŻYCIA

2012-12-10 4:00

Katarzyna Grochola (55 l.), autorka najnowszej powieści "Houston, mamy problem", z uśmiechem wspomina swoje beztroskie dzieciństwo. Już jako mała dziewczynka marzyła o pisaniu powieści. A zanim została pisarką, sprzątała toalety, była salową i pracowała w biurze matrymonialnym.

- Moje dzieciństwo było bardzo przyjemne i bardzo przeprowadzkowe, ponieważ mieszkałam między innymi w Poznaniu i Wałbrzychu. Mój dom składał się z mamusi, która była polonistką, tatusia, który był prawnikiem, brata i psa.

Kasi, choć była słodko wyglądającą dziewczynką, przychodziły do głowy dziwne i niebezpieczne pomysły.

- A to się założyłam z kimś, że przeskoczę piaskownicę, dlatego mam takie zdezelowane usta, bo mi zabrakło 30 centymetrów. A to uderzyła mnie huśtawka - mówi Grochola w rozmowie z "Super Expressem".

Mimo że pisarka aktualnie odnosi sukcesy, szkoły nie wspomina jako jednego z nich.

- Nie mogłam być przecież dobrą uczennicą, bo interesowało mnie pisanie. Byłam świetna z polskiego i chyba dzięki temu dostałam się do liceum, bo zajęłam pierwsze miejsce w olimpiadzie polonistycznej. Wątpię, żebym zdała egzamin z matematyki. Byłam bardzo nierówna, miałam głównie piątki i dwóje - wspomina pisarka. - Po zakończeniu szkoły podejmowałam się różnych prac, ponieważ nie miałam zawodu, w związku z tym musiałam robić to, co mi spłynęło. Byłam salową, bo chciałam iść na medycynę. I to było najtrudniejsze doświadczenie w moim życiu, ale też chyba najważniejsze. Wtedy po raz pierwszy spotkałam się ze śmiercią. I to w wymiarze dość sporym. Byłam salową i siedziałam przy umierających, trzymałam ich za rękę. Pracowałam też w biurze matrymonialnym. Pracowałam również jako konsultantka i jako dyrektor składu celnego. Myłam też kible w Anglii, bo byłam przez dwa miesiące sprzątaczką - wymienia Katarzyna.

Ale cel był jeden. Grochola od dziecka wiedziała, że zostanie pisarką.

- Gdy miałam 4 lata i przyszłam z przedszkola, to napisałam kredką dwa pierwsze słowa na podłodze. Ktoś się uśmiechnął i powiedział: "Ty nasza mała pisareczko". A pierwsze opowiadania pisałam w szkole, na lekcjach w środku zeszytów - wspomina. - U mnie w domu nie było telewizora, było dużo książek, więc od zawsze wiedziałam, że pisarz to jest najbardziej prestiżowy zawód świata. Ale jako dziecko myślałam, że muszę skończyć medycynę, żeby zostać pisarzem. Autorzy książek, po które sięgałam, skończyli właśnie medycynę: Lem, Bułhakow, Boy-Żeleński. Medycyny nie skończyłam, ale książki piszę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki