Kobieta mówi, że wybrała się do hotelu, w którym miał wydarzyć się dramat z Bieniukiem i parą jego znajomych. Kiedy znajomi wyszli, a „impreza” przeniosła się do apartamentu hotelowego zdaniem kobiety rozpoczął się koszmar.
Sylwia Sz. opowiadała, że Jarosław Bieniuk miał być dla niej wyjątkowo brutalny.
Bieniuk zabrał walizkę z erotycznymi gadżetami na randkę z Cassandrą. Co w niej było?
– Jarek zaczął się do mnie dobierać i wtedy... to się stało. Krzyczałam, żeby przestał. Wtedy ktoś zaczął dobijać się do drzwi. Po chwili jednak przestał, bo Jarek przydusił mnie kołdrą, żeby nie było mnie słychać. Później zakleił usta – opowiada Sylwia Sz. w rozmowie z "Faktem". – Gdy byłam związana, zaczęło się najgorsze... Jarek gwałcił mnie, używał różnych rzeczy. Miałam powyrywane włosy, byłam posiniaczona. Po wszystkim dał mi tabletkę nasenną – dodała. Jednocześnie dodała, że ma zaniki pamięci i nie wszystko pamięta. Twierdzi, że przed tym zdarzeniem została odurzona narkotykami przez Bieniuka.
Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w kwietniu w jednym z sopockich hoteli. Jarosław Bieniuk został został przesłuchany przez śledczych, po czym zwolniono go z aresztu za poręczeniem majątkowym. Decyzją Prokuratury Rejonowej w Sopocie postawiono mu dwa zarzuty związane z posiadaniem narkotyków, nie rzekomą przemocą na tle seksualnym.