- Już dziś ostatni odcinek programu "Tomasz Lis na żywo" na antenie TVP 2. Będzie skandal? - napisał na kilka godzin przed emisją znany dziennikarz. Wszystko dlatego, że jako gości zaprosił polityków negatywnie nastawionych do rządu PiS. To jednak nie pierwszy raz, gdy wywoływał kontrowersje. Lis niechlubnie zasłynął m.in. atakiem na córkę prezydenta Andrzeja Dudy (44 l.), cytując wpisy z fałszywego konta Kingi Dudy. Znamienny był też dobór gości, którzy zamiast rozmawiać, zaciekle się atakowali. Bez względu na ocenę jego warsztatu ośmioletnia współpraca z TVP okazała się dla niego lukratywna. Jak ustalił "Super Express", w latach 2008-2009 za przygotowanie jednego odcinka jego firma dostawała około 92 tys. zł. Z tej sumy 20 tys. zł stanowiło honorarium prowadzącego. Jeśli więc utrzymał swoją gwiazdorską gażę, za 306 wyemitowanych przez lata odcinków mógł zarobić nawet 6,12 mln zł! - Program Lisa, mimo że skierowany do wyselekcjonowanej i względnie niewielkiej publiczności, pozostawi po sobie wyrwę. Wszystko dlatego, że jego widzowie byli łakomym kąskiem dla reklamodawców. TVP będzie musiała sobie z tym poradzić. Może w jego miejsce pojawi się któryś z tygrysów prawicy, Ziemkiewicz lub Pospieszalski. Być może uda się wylansować kogoś nowego - tłumaczy medioznawca prof. Maciej Mrozowski.
Zobacz: Lis KPI z Ziemca i nazywa go o. Bashoborą. Poszło o przerwany wywiad