Mało kto wie, że cioteczną siostrą Piotra jest prezenterka Monika Richardson (37 l.). To właśnie ją wiele lat temu dziennikarz chciał sprzedać na afrykańskim targowisku podczas wakacji. Wraz z rodzicami nastoletni wówczas Piotr i Monika wybrali się na kilka tygodni do Nigerii. Pozostawieni na chwilę samym sobie spacerowali po miejscowym targowisku i szukali wrażeń.
- Dziś Monika jest piękną kobietą, wtedy była bardzo ładną dziewczynką. Właściciel jednego ze straganów z elektroniką - a były to lata 80., kiedy u nas takich rzeczy nie było - stwierdził, że ona byłaby świetna reklamą dla jego stoiska - wspomina Kraśko. - I dlatego bardzo chciał ją kupić.
Sprytny sprzedawca, któremu spodobała się Richardson, od razu zauważył, że starszy brat jest dobrym kandydatem do negocjacji. W zamian za siostrę proponował Kraśce supersprzęt!
- Zapytał, czy nie mógłby jej ode mnie kupić, a że byłem starszym bratem, to byłem dla niego idealnym kandydatem do dobicia targu - opowiada Piotr. - Oferował mi wieżę stereo i dorzucał jeszcze stado krów. Byłem dosłownie o krok od dobicia tego targu, a ciężko byłoby się potem wycofać z tej transakcji - wspomina z uśmiechem afrykańskie wakacje.
Monika Richardson do dziś pamięta negocjacje brata z handlarzem.
- Tyle tylko, że on oferował za mnie nie wieżę stereo, ale magnetofon tzw. jamnika - mówi Monika. - Pamiętam, że w Nigerii zapleciono mi warkoczyki, co na włosach słowiańskiej blondynki nie było proste, trwało to osiem godzin, ale wyglądało efektownie - śmieje się Richardson.
Prezenterka ma nawet podejrzenie, dlaczego brat chciał ją sprzedać.
- Kto wie, może to było jego młodociane marzenie, żeby być biznesmenem, i uczył się negocjacji. A z drugiej strony Piotr był i jest na tyle szalony, że mógł mnie sprzedać.
Na szczęście wszystko dobrze się skończyło i Monika została wybawiona z opresji.
- W porę odnaleźli się nasi rodzice i zabrali nas do domu - mówi z ulgą Richardson.