Laura Łącz: Krzysztof rozwiódł się dla mnie z miłości

2010-03-24 4:00

Dziewięć lat temu zmarł Krzysztof Chamiec, wielki aktor, miłość jej życia. Popularna aktorka Laura Łącz tylko "Super Expressowi" opowiada, jak się poznali i jak śmiercionośny rak zniszczył ich marzenia...

Jak można było się w nim nie zakochać?! On cudownie grał Cyrano de Bergeraca, ja Roksanę. Ale, niestety, Krzysztof był żonaty, i to nie po raz pierwszy. Miał kilka żon i kilka partnerek, niektórzy nawet zastanawiali się, która z jego kobiet była tą ślubną, a która nie. Czy z Joanną Jędryką był ślub, a może to z Bogumiłą Wander? Wtedy, kiedy ja go poznałam, był mężem Joanny Sobieskiej, mieli dziecko. Dlatego postanowiłam zakończyć tę znajomość.

Patrz też: Laura Łącz: Pierwszy mąż wolał balangi ode mnie

Wiele razy prosiłam go, byśmy zachowali tylko przyjaźń. Szczególnie pamiętam jedną rozmowę, gdy znalazł mnie po dłuższym rozstaniu, w miejscu, gdzie się go w ogóle nie spodziewałam. Stwierdził, że i tak się rozwiedzie, bo uważa, że tamten związek już jest skończony. Tak się też stało i nasz romans zaczął się już po jego rozwodzie.

Wiem, że Krzysztof rozwiódł się jednak dla mnie, więc i ja nie chciałam, żeby z poprzednim partnerem wiązał mnie jakikolwiek związek. Postarałam się więc o rozwiązanie małżeństwa kościelnego.

Przeczytaj koniecznie: Laura Łącz: Wcześnie zaczęłam interesować się chłopakami

Potem wiele razy z Krzysztofem planowaliśmy ślub w kościele, ale on pochodził z Wołynia, gdzie się spaliły wszystkie jego papiery i świadectwo chrztu, co utrudniało załatwienie formalności. Odkładaliśmy to, aż było za późno...


Jeszcze na dwa dni przed pójściem do szpitala grał w tenisa. Poszedł tam w zasadzie z inną dolegliwością. Niestety, wykryto nowotwór, który nie nadawał się do zoperowania. To była typowa choroba uwarunkowana genetycznie. Na to samo zmarł jego ojciec i dwaj starsi bracia.

Kiedy Krzysztof się o tym dowiedział, nie chciał już żyć. Gdy próbowano go leczyć, powiedział w końcu: - Głodem was wezmę! I pod koniec pobytu w szpitalu przestał w ogóle jeść. W pewnym sensie go rozumiałam. Nie chciał żyć, będąc tak wyniszczonym, bez nadziei na poprawę. Zmarł po dwóch miesiącach pobytu w szpitalu.

W Krzysztofie byłam zakochana jednakowo mocno od początku do końca jego życia. Czasem myślę, że to ja kochałam bardziej... ale może się bardzo mylę.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki