Lis porywa nastolatki

2008-10-10 7:00

Takich tłumów w warszawskim Empiku przy ul. Marszałkowskiej nie pamiętają najstarsi bywalcy. Ludzie walili do środka drzwiami i oknami! Od emerytów po pokaźną grupę nastolatek.

Ale nie było to spotkanie z popularnymi muzykantami, a z najbardziej znanym polskim szołmenem, papieżem rodzimego dziennikarstwa i ostoją patriotycznych wartości - Tomaszem Lisem (42 l.). Właśnie to miejsce obrał Lis za centrum promocji swojego najnowszego dzieła: "My naród".

Tym razem w swej publikacji popularny szołmen nie atakuje polityków, a skupił się na tym, by nam wszystkim w Polsce żyło się lepiej. Aby atmosfera w kraju była weselsza i przyjaźniejsza... O godzinie 18 w warszawskim sklepie nie było już gdzie szpilki wetknąć. Trzeba było donosić krzesełka, ale i tak zabrakło miejsc. Skupienie i doniosłość chwili rysowała się na twarzach przybyłych. Naprzeciw tych tłumów zasiadł on - Tomasz Lis. Z poważną miną zaczął spotkanie z miłośnikami jego twórczości.

- Zostałem skopany, jak chyba żaden inny dziennikarz. Stwierdziłem, że trzeba coś zrobić, bo gdybym zamknął się w domu i otworzył butelkę wódki, to oni by wygrali - wyjaśnił kulisy powstania dzieła.

Potem krok po kroku tłumaczył, o co chodziło mu, gdy pisał te złote zgłoski. Zebrani spijali mądrości z jego ust. Starali się nie uronić ani słowa. Oprócz doniosłego głosu Lisa słychać było tylko ciche bzyczenie much.

Szczególnie zafascynowana pisarzem była grupa nastolatek. Pożerały wręcz wzrokiem swojego idola. Tomasz widząc co się dzieje, postanowił rozluźnić atmosferę i "puścić oko" do najmłodszych, aby stać się im jeszcze bliższy. - Rok temu razem z dziećmi kupiłem płytę Rubika. Słuchaliśmy jej i wspólnie śpiewaliśmy - tak wspomina Lis swoje małe radości. Młodzież nie mogła wysiedzieć z podniecenia. Niczym wielki wódz dziennikarz władał już ich sercami i umysłami.

A kiedy przyszło do pytań, nikt nie śmiał rzucić choć słowa krytyki. Po prostu Tomasz Lis sam przekonał do siebie wszystkich swoich krytyków. I tak z centrum Warszawy rozpoczął swój triumfalny marsz, propagując pogodę ducha. Aby Polska rosła w siłę, i ludziom żyło się weselej.

Pieśń z fragmentów książki Tomasza Lisa "My naród"

Śpiewać na melodię "Niech mówią, Że to nie jest miłość" mistrza Piotra Rubika (klaskać podczas refrenów)

1. Dostaliśmy od historii wielką szansę

bilet do nadrobienia straconego czasu

Ale zamiast nadrabiać dystans, często go tracimy

Ref.: A tak się składa, że nie mamy czasu,

żeby tracić czas

A tak się składa, że nie mamy czasu,

żeby tracić czas

2. Narzekamy, że jest źle, w związku z czym

maleją nasze możliwości, by było lepiej

w związku z tym nie jest najlepiej, jest gorzej, jest źle

Ref.: A tak się składa, że nie mamy czasu,

żeby tracić czas...

3. Ludzie rozwodzą się, bo nie chcą żyć w nieszczęśliwych związkach,

które postrzegają jako swą porażkę

Chcą spróbować szczęścia jeszcze raz

Ref.: A tak się składa, że nie mamy czasu,

żeby tracić czas...

4. To, co dzieje się niedaleko zagrody, czasem jednak nam umyka,

bo horyzont niedaleki,

więc i perspektywa zawężona

Ref.: A tak się składa, że nie mamy czasu,

żeby tracić czas...

5. Nie od razu Kraków zbudowano, jasne

ale także w tej dziedzinie musimy nadrobić

tak długo tracony czas

Ref.: A tak się składa, że nie mamy czasu,

żeby tracić czas...

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki