W Internecie można natrafić na czarno-białe zdjęcie Marcina Millera z podpisem: "Lider zespołu BOYS nie żyje, zginął w wypadku. Zobacz zdjęcia z wypadku!". Na szczęście informacja ta okazała się idiotycznym żartem. Wiele osób jednak w nią uwierzyło, bo przyjaciele i rodzina gwiazdora, widząc nagłówki w Internecie, łapali za telefon.
- Ktoś zrobił sobie głupi żart, który nie był śmieszny. Dostałem wiele telefonów w tej sprawie. Wszyscy dzwonili, by sprawdzić, czy żyję - mówi w rozmowie z "Super Expressem" zdenerwowany Marcin. Jedyną osobą, która nie uwierzyła w tę plotkę, była żona gwiazdora, Anna. - Wiele razy mnie uśmiercali, pisali, że jestem narkomanem czy że się rozwodzę. Żona tylko się śmieje z takich informacji - zapewnia. Piosenkarz dodaje, że autorzy tej informacji zostaną ukarani.
- Mam już tego dość! Tym razem nie odpuszczę i idę do sądu - zapewnia.
W podobnej sytuacji kilka miesięcy temu znalazł się także Artur Barciś. Ale wówczas w tytule artykułu użyto jego serialowego nazwiska, co sprawiało, że informacja nie była na tyle wiarygodna, co w przypadku Millera.
Zobacz: Marcin Miller zdradza przepis na bycie gwiazdą disco polo